Batony owsiano-kokosowe

Lubię jesień. Naprawdę. Kiedy już przyjdzie, złoci drzewa i obsypuje chodniki kasztanami, rozgrzewa twarz popołudniowych słońcem – jest piękna. Pozwala po pracy spokojnie zatopić się w fotelu, rozsiąść się z książkami, ulubionym serialem i zaparzyć kawę – ciepłą, błogą, rozgrzewającą. I psy. Psy pod nogami, tulące się nienachalnie, wszystko zwolnione. To jest jesień. 

A póki co mamy końcówkę lata. Trudny moment na przejście z wiecznej letniej słonecznej balangi w normalne życie. No, jest twardy beton pod nogami, zaspane poranki, budzenie się, kiedy na polu leje i wszystko bywa szaro-szare. Więc trzeba się jakoś doenergetyzować. 

Bardzo lubię ten przepis z dwóch powodów: jest szklankowo-garściowy – nie trzeba nic odmierzać na wadze, a jeśli się okaże, że coś wyszło za sypkie lub wręcz przeciwnie – klei się za bardzo, wystarczy dodać więcej płatków owsianych albo dolać więcej miodu lub soku jabłkowego i wszystko wraca do normy. Po drugie, można dodawać właściwie co się chce, zachowując bazę (płatki owsiane + ziarna + owoce + coś mokrego, co sklei całość). Mnie te batoniki za każdym razem wychodzą trochę inaczej, bo inne orzechy, bakalie i owoce mam pod ręką. Na jesień zawsze dorzucam wszystkie ziarna, jakie znajdę w kuchennych szafkach. Na zewnątrz już częściej pada, poranki są chłodniejsze, a ja chciałabym przecież mieć tyle samo energii co wcześniej.

BATONY OWSIANO-KOKOSOWE
z przepisu wychodzi 12 dużych batonów

SKŁADNIKI SUCHE

  • 2 szklanki płatków owsianych – najlepiej odrobinę zmielonych, możecie zrobić to sami lub kupić te z napisem „błyskawiczne”
  • 2 duży garści migdałów
  • 1 garść wiórków kokosowych
  • 1 garść płatków kokosowych
  • 1 garść orkiszu
  • 3 garści pestek słonecznika
  • 3 garści pestek dyni
  • 5 garści suszonej żurawiny
  • 2 garści drobnych rodzynek – jeśli lubicie; ich dodatek sprawia też, że batoniki sa słodsze
  • 3 garści sezamu
  • 2 garści pokrojonych drobno suszonych jabłek
  • 2 garści pokrojonych drobno suszonych śliwek

SKŁADNIKI MOKRE

  • pół szklanki miodu
  • pół szklanki masła orzechowego
  • 3 łyżki oleju kokosowego
  • 3 łyżki syropu kokosowego – jest w sklepach w takich słoiczkach jak syrop klonowy, jeśli nie znajdziecie, można pominąć
  • 4 łyżki śmietanki kokosowej – stałej części

Wszystkie suche składniki wrzućcie do miski wymieszajcie. Wszystkie mokre składniki wrzućcie do rondelka i roztopcie na małym ogniu. Całość nie może się zagotować, mieszajcie więc aż miód, olej, śmietanka, syrop i masło orzechowe się roztopią i połączą, wtedy zdejmijcie z ognia i wlejcie do miski z suchymi składnikami. Wymieszajcie dużą szpatułką. Całość ma się kleić podobnie jak kruszonka – nie musicie z niej robić jednej zwartej kulki, ale też nie może się sypać. W trakcie pieczenia wszystko i tak się ładnie połączy i ubije.  

Nastawcie piekarnik na 170 stopni C. Blaszkę wysmarujcie masłem i wyłóżcie papierem do pieczenia. Przełóżcie całą masę do foremki, zwilżcie dłonie zimną wodą i ugniećcie delikatnie masę w foremce, żeby wszędzie równo się rozłożyła – do rogów foremki też, bo tam lubią zostawać dziury.

Dobry patent: pokrójcie batony ostrym nożem albo nożem do pizzy PRZED wstawieniem do pieca. Nie musi być super dokładnie, ale dzieki temu potem będzie wam się łatwiej kroić już gotowe.

Pieczcie ok. 40 minut. Po pół godzinie możecie sprawdzić, czy batoniki są już z wierzchu przyrumienione. Ja wyciągam z pieca zwykle wtedy, gdy wierzch pięknie zbrązowieje.

Smacznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *