Bez kategorii

Ostra babeczko! Muffiny z czekoladą i chilli

Spaceruję sobie. Po Krakowie, po Kazimierzu. Bardzo sobotnio, cieplutko, aż razi po oczach. W Kolorach na placu nowym utargałam z origami niebieskiego słonia, obok na straganie kupiłam persymonę (zaraz napisze jak się ją je), na koniec najpyszniejsze w Krakowie naleśniki w Kolanku. Żeby przełamać sielankę, idę sobie ulicą Kupa. Tak, jest taka ulica w Krakowie …

Ene due tira misu

Pierwszy raz w życiu tiramisu wyszło spod moich rąk. Zawsze robił je ktoś inny. Ale ale, przyszła ta wiekopomna chwila, kiedy to ja zapragnęłam upaprać się mascarpone (a potem dumnie dzierżyć w łapie michę i wyjadać resztki kremu). Fajna sprawa. Bez pieczenia, z gotowymi biszkoptami (tylko dobre kupić trzeba! ja się polubiłam z włoskimi – a przynajmniej …

Kokosowe motyle w listopadzie

Co prawda nie odleciane, nawet nie odjechane i to całkiem dobrze – gdzie miały wylądować, wylądowały, zaspokajając szczęśliwych łapaczy motyli i umazując przy okazji trochę buzie bitą śmietaną. A mnie dały mnóstwo zabawy z wtykaniem skrzydełek w puszystość na czubku. Zawsze myślałam, że są trudne i pracochłonne – oj, jak się myliłam. Raz dwa się …

Mmm… miód, migdały, muffiny

Święto niepodległości musi mieć swój pochód. W Krakowie wszystko musi mieć swój pochód: partie polityczne: nowe, stare, z okazji założenia, rozwiązania i uchwalenie ustawy. Jak coś jest otwierane, to też jest pochód, może się kończyć w dowolnym punkcie miasta, ale obowiązkowo wędruje z wawelu. Smoki mają swój pochód. I jamniki mają swój pochód (na koniec …

Ile cukru w cukrze?

I zaczęło się! Wydarzenie, na które co roku czeka się z zapartym tchem. Napięcie jak w wigilię co najmniej. Co roku drukuje się listę zaproszonych gości, autorów, pisarzy, zaznacza kolorami, że o tak, tak, TAK! na tego to muszę iść. W praktyce i tak przegapiam połowę spotkań, bo pięć minut przed końcem orientuje się na …

Hej, babeczko! Niech będzie kolorowo

Nie, nie mam zmutowanych truskawek w ogrodzie, ba, nie mam żadnych truskawek w ogrodzie, bo i ogrodu nie posiadam. Maliny też nie w odmianie jesiennej. Robiłam te tarteletki w lipcu. Znalazłam je przed chwilą w pliku ze zdjęciami, kompletnie o nich zapomniałam. Takie były dobre, że ośrodek przyjemności w mózgu rozrósł mi się z radości …