Marcel Pagnol – Żona piekarza

Co może wyjść z połączenia roztargnionego piekarza, jego kochliwej żony, prowansalskich klimatów i rysunków Sempégo? Tylko francuska komedia!

W małej prowansalskiej wiosce dochodzi do kryzysu miłosno-gastronomicznego. Najlepszego piekarza w miasteczku, Aimable, opuszcza żona. Jednak ten, zamiast wyruszyć na poszukiwanie niewiernej małżonki, przestaje w rozpaczy piec chleb. A że Aimable jest nie tylko najlepszym, ale w zasadzie jedynym piekarzem w okolicy – mamy klops.

zona (1)

Mieszkańcy miasteczka nie ustają w wysiłkach i chcąc wziąć piekarza na sposób, codziennie zjawiają się pod drzwiami piekarni, by w iście francuskim stylu pragną dochodzić swojego prawa do świeżej bagietki. W ruch idzie cały wachlarz technik perswazji: prośby, groźby, błagania, lamenty i serenady. A gdy nawet genialny w swej idei pomysł z wyswataniem piekarza na nowo spala na panewce, mieszkańcy postanawiają podjąć radykalne kroki – na własną rękę odszukać żonę Aimable’a. Zadanie nie jest łatwe, bo cała wioska musi zdobyć się na zgodną współpracę – dotyczy to zarówno księdza proboszcza, jak i nauczyciela-antyklerykała. Ale czego się nie robi dla biznesu gastronomicznego! Zwłaszcza we Francji. Zwłaszcza, gdy gra toczy się o być albo nie być chrupiącej francuskiej bagietki, bez której Francuzi nie przeżyją, nie nabawiając się ciężkiej depresji, nawet połowy dnia.

 zona (2)

Współczesna komedia nie musi być głupkowata, żeby się podobać. Może trącić zabawną dydaktyką, inteligentnym humorem i francuskim życiem na wesoło. Takim, w którym nic nie jest w stanie zmusić Francuzów do oderwania się od swoich codziennych czynności, chyba że jest to klęska braku świeżo wypieczonych bułek w piekarni. Francuz, który wybiega wczesnym rankiem z domu, w kapciach, piżamie i jeszcze zaspany, bo przed filiżanką kawy, zamiast już od podwórka czuć zapach świeżego pieczywa, napotyka na drzwiach na tabliczkę „brak chleba”. Natychmiast budzi się w pół sekundy, zdezorientowany, niedowierzając własnym oczom i próbując uszczypnąć się, żeby obudzić się z sennego koszmaru. A tu guzik. Gdzie jest nasz chleb!?

Urzekł mnie też jeden mały szczegół. Choć może nie taki całkiem mały, bo usztywniony, w formacie A5, ze skrzydełkiem. Okładka, a na niej rysunek Sempégo. Tak, tego od Mikołajka. Aach! Czy może być coś bardziej francuskiego niż jego kreska? (Pozwólcie, że sama sobie odpowiem: nie, nie może być). Mimo że to tylko jeden rysunek, Sempé kupił mnie nim całą w księgarni. Delikatny, po francusku wyrafinowany, taki u la la. I czy przy okazji – cofnijcie się do początku i popatrzcie na okładkę – ten chłopczyk w czarnym berecie wam kogoś nie przypomina? :)

zona (3)Marcel Pagnol – Żona piekarza

przeł. Krzysztof Chodacki

Wydawnictwo Esprit

Kraków 2010

wydanie I

s. 240

 

 

Comments

  1. Asia (JedzonkoMalucha)

    Wspaniała recenzja! na pewno przeczytam tę książkę, zachęciłaś mnie…niech no tylko wpadnie w moje ręce! :)
    Zdjęcia ciasteczek…obłędne!
    Ja też wczoraj piekłam ciasteczka…to znaczy próbowałam, bo pomagał mi synek (a raczej ja jemu) i wyszło „coś” nie przypominające nic ;)
    Pozdrawiam :) -Asia

  2. Kuchareczka

    Renia, na Kleparzu, na placach targowych, w supermarketach – myślę, że nie ma z tym dużego problemu, tylko musisz faktycznie pytać o niesolone, bo z automatu dają te słone jak nie zaznaczysz, jakie chcesz :)

    Asiu – alez ja ci zazdroszczę pichcenia z synkiem! To musi być szczescie w czystej postaci. Ciepło pozdrawiam :)

    Madziu – :*:*!

  3. Amber

    Przeglądałam książkę w EMPIK-u i po przeczytaniu kilku stron niestety…Plusem jest dla mnie kreska Sempe’go.
    Ciasteczka mają ciekawy kolor,choć u mnie byłyby na pewno bez barwnika.
    Pozdrowienia!

  4. belgia od kuchni

    Okreslenie tej ksiazki wspolczesna to chyba jednak pomylka: ksiazka bedzie miala niedlugo 100 lat, i swojej pierwszej ekranizacji doczekala sie jeszcze przed II wojna swiatowa. Polecam film, ktorykolwiek, bo ta historia znana jest we Francji przede wszystkim z ekranu, jak zreszta wiekszosc powiesci Pagnola, piewcy Prowansji. I nie chodzi tu tylko o bagietke, ale o chleb po prostu, bez ktorego trudno bylo przezyc w odcietym od swiata prowansalskim miasteczku. Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *