Co może wyjść z połączenia roztargnionego piekarza, jego kochliwej żony, prowansalskich klimatów i rysunków Sempégo? Tylko francuska komedia!
W małej prowansalskiej wiosce dochodzi do kryzysu miłosno-gastronomicznego. Najlepszego piekarza w miasteczku, Aimable, opuszcza żona. Jednak ten, zamiast wyruszyć na poszukiwanie niewiernej małżonki, przestaje w rozpaczy piec chleb. A że Aimable jest nie tylko najlepszym, ale w zasadzie jedynym piekarzem w okolicy – mamy klops.
Mieszkańcy miasteczka nie ustają w wysiłkach i chcąc wziąć piekarza na sposób, codziennie zjawiają się pod drzwiami piekarni, by w iście francuskim stylu pragną dochodzić swojego prawa do świeżej bagietki. W ruch idzie cały wachlarz technik perswazji: prośby, groźby, błagania, lamenty i serenady. A gdy nawet genialny w swej idei pomysł z wyswataniem piekarza na nowo spala na panewce, mieszkańcy postanawiają podjąć radykalne kroki – na własną rękę odszukać żonę Aimable’a. Zadanie nie jest łatwe, bo cała wioska musi zdobyć się na zgodną współpracę – dotyczy to zarówno księdza proboszcza, jak i nauczyciela-antyklerykała. Ale czego się nie robi dla biznesu gastronomicznego! Zwłaszcza we Francji. Zwłaszcza, gdy gra toczy się o być albo nie być chrupiącej francuskiej bagietki, bez której Francuzi nie przeżyją, nie nabawiając się ciężkiej depresji, nawet połowy dnia.
Współczesna komedia nie musi być głupkowata, żeby się podobać. Może trącić zabawną dydaktyką, inteligentnym humorem i francuskim życiem na wesoło. Takim, w którym nic nie jest w stanie zmusić Francuzów do oderwania się od swoich codziennych czynności, chyba że jest to klęska braku świeżo wypieczonych bułek w piekarni. Francuz, który wybiega wczesnym rankiem z domu, w kapciach, piżamie i jeszcze zaspany, bo przed filiżanką kawy, zamiast już od podwórka czuć zapach świeżego pieczywa, napotyka na drzwiach na tabliczkę „brak chleba”. Natychmiast budzi się w pół sekundy, zdezorientowany, niedowierzając własnym oczom i próbując uszczypnąć się, żeby obudzić się z sennego koszmaru. A tu guzik. Gdzie jest nasz chleb!?
Urzekł mnie też jeden mały szczegół. Choć może nie taki całkiem mały, bo usztywniony, w formacie A5, ze skrzydełkiem. Okładka, a na niej rysunek Sempégo. Tak, tego od Mikołajka. Aach! Czy może być coś bardziej francuskiego niż jego kreska? (Pozwólcie, że sama sobie odpowiem: nie, nie może być). Mimo że to tylko jeden rysunek, Sempé kupił mnie nim całą w księgarni. Delikatny, po francusku wyrafinowany, taki u la la. I czy przy okazji – cofnijcie się do początku i popatrzcie na okładkę – ten chłopczyk w czarnym berecie wam kogoś nie przypomina? :)
Marcel Pagnol – Żona piekarza
przeł. Krzysztof Chodacki
Wydawnictwo Esprit
Kraków 2010
wydanie I
s. 240
Comments
Wspaniałe ciasteczka. Uwielbiam te twoje słodkości :D
Boskie ciasteczka Asiu! Piękne koniczynki.
A ksiażką mnie zainteresowałaś:)
Nawet bardzo.
Ściskam:*
Kolejna świetna recenzja :) dziękuję także za te wiosennie zielone ciasteczka.
Jak zwykle super się czyta! Tylko gdzie w Krakowie mogę kupić nie słone pistacje ?
Wspaniała recenzja! na pewno przeczytam tę książkę, zachęciłaś mnie…niech no tylko wpadnie w moje ręce! :)
Zdjęcia ciasteczek…obłędne!
Ja też wczoraj piekłam ciasteczka…to znaczy próbowałam, bo pomagał mi synek (a raczej ja jemu) i wyszło „coś” nie przypominające nic ;)
Pozdrawiam :) -Asia
Jak optymistycznie się zrobiło:)
Renia, na Kleparzu, na placach targowych, w supermarketach – myślę, że nie ma z tym dużego problemu, tylko musisz faktycznie pytać o niesolone, bo z automatu dają te słone jak nie zaznaczysz, jakie chcesz :)
Asiu – alez ja ci zazdroszczę pichcenia z synkiem! To musi być szczescie w czystej postaci. Ciepło pozdrawiam :)
Madziu – :*:*!
Przeglądałam książkę w EMPIK-u i po przeczytaniu kilku stron niestety…Plusem jest dla mnie kreska Sempe’go.
Ciasteczka mają ciekawy kolor,choć u mnie byłyby na pewno bez barwnika.
Pozdrowienia!
Okreslenie tej ksiazki wspolczesna to chyba jednak pomylka: ksiazka bedzie miala niedlugo 100 lat, i swojej pierwszej ekranizacji doczekala sie jeszcze przed II wojna swiatowa. Polecam film, ktorykolwiek, bo ta historia znana jest we Francji przede wszystkim z ekranu, jak zreszta wiekszosc powiesci Pagnola, piewcy Prowansji. I nie chodzi tu tylko o bagietke, ale o chleb po prostu, bez ktorego trudno bylo przezyc w odcietym od swiata prowansalskim miasteczku. Pozdrawiam serdecznie!
Na te chłodne paxdziernikowe dni ciasteczka są doskonałe i ten świeży kolorystyczny powiew wiosny :) Miód na duszę i zmarznięte jesienią ciało.