

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Comments
Ja bardzo lubię słuchać powieści w radiowej Dwójce, ale – szczerze mówiąc – często robię równocześnie coś innego i moja koncentracja jest rozproszona.
Wiem jednak, że dla Babci mojego Męża, która uwielbiała czytać książki, ale niestety – wzrok już jej na to nie pozwala, będzie to doskonałe rozwiązanie. Właśnie wybieramy dla Niej pierwszy audiobook. Myślę, że będzie zachwycona.
Próbowałam „Ojca Chrzestnego” w audiobooku. I zarzuciłam ten pomysł na rzecz papieru. Nie lubię audiobooków. Jestem wzrokowcem, a gdy słucham nie mogę się skupić na treści. Poza tym byłam okropnie zła na to, że nagranie jest wersją okrojoną. A autor przecież miał inny pomysł. Bardzo to subiektywna opinia na temat audiobooków, ale przynajmniej nie taka, jak w Twoim przykładzie :)
I żeby nie było, udziału w konkursie nie biorę. Ktoś inny na pewno zrobi z wygranej większy pożytek :)
Szczerze mówiąc nieszczególnie entuzjastycznie podchodzę do audiobooków. Kiedyś słuchałam w ten sposób ,,Opowieść Wigilijną” i bardzo szybko się wyłaczyłam z tego słuchania. Tak szybko, że nie zauwazyłam, że płyta się zacięła i zamiast Piotra Fronczewskiego słyszę ciągły szum:)
Ale ostatnio mam niewiele czasu na czytanie książek. Może czas sie przełamać?
A jeśli można prosiłabym o Stenkę:)
mmchcialowska@gmail.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Ja to powiem tak: dziwi mnie, że mnóstwo osób uważa audiobooki za profanację książek. A może… warto byłoby pomyśleć np. o osobach niewidomych? Osobiście jak dotąd nie słuchałam jeszcze audiobooków, wolę raczej ‚pisane’, ale uważam, że ich istnienie jest potrzebne chociażby dla takich właśnie osób. W każdym bądź razie takim wygranym skarbem z pewnością bym nie pogardziła. Otwarta jestem na nowe doświadczenia. Może a nóż byłby to niesamowity relaks na zimowe wieczory bez męczenia oczu? :-)
pozdrawiam, Zuza
zlapinska@o2.pl
Zgadzam się z tezą, że książka papierowa jest najprzyjemniejszym nośnikiem, jednak nie odnoszę się z wrogością do jej młodszego rodzeństwa :) Zabranie czytnika pełnego ebooków na wakacje jest znacznie bardziej wygodne, niż wożenie pełnego plecaka. Jednak sama jestem wzrokowcem i co prawda podjęłam kilka prób słuchania audiobooków, ale trudno było mi się skupić na tym, co słyszę. Tekst pisany rulez – bez znaczenia, na jakim nośniku.
Ale głos Dorocińskiego przez kilka godzin, no to musi być wspaniałe! :)
Jednak w związku z powyższym proszę zdyskwalifikować mój komentarz w boju o nagrody ;)
Kiedyś nie wyobrażałam sobie, że ktoś może czytać mi książkę. Później dostałam od okulisty po uszach za nocne czytanie, więc postanowiłam spróbować. Przez 3 ostatnie lata mam taką taktykę: książki w dzień + audiobooki przed snem = więcej książek, więcej historii, więcej piękna!
itsmeametutu@gmail.com
sądzę, że audiobooki są wspaniała mozliwością aby w zimny deszczowy wieczór usiąść z partnerem/ką z lampką wina przy pikniku na dywanie i rozkoszować się możliwościa bycia w teatrze .. wyobraźnia czyni cuda .. razem słuchanie psedo-książki jest jak najbardziej ok. Ale jestem zwolennikiem pisania listów drogą „gołębią” i czytania książek.. by wydobyć z siebie i od siebie wiele fantazji poskramiającej rzeczywistość … :)
Także życzę wszystkim molom zabieganym spokoju i trzydziesty trzech minut dziennie dla siebie … :)
eM.
szczurek4m@wp.pl
Audiobooki jak najbardziej tak! Sprawdzają się czasem lepiej niż książki. Lubię czytać w pociągu, niestety często trafiam na mój ulubiony typ pasażera PKP – przyjaciółki co to się długo nie widziały i muszą koniecznie wszystko omówić publicznie. I weź tu człowieku czytaj książkę przy opowieściach o męczących wzdęciach pani Janki na siedzeniu obok. No nie da się! Dlatego wtedy słuchawki na uszy i oddajemy się „lekturze” ulubionej książki. Polecam serdecznie tę metodę :)
I marzy mi się głos pana Zborowskiego w słuchawkach podczas moich następnych wypraw pociągowych :)
taquine@tlen.pl
Ja w ogóle uwielbiam literaturę, styczność ze słowem pisanym, dlatego audiobook jest dla mnie takim przedłużeniem tego kontaktu np. gdy wychodzę z domu, mam przed sobą długą podróż, nie mam możliwości zabrania ze sobą książki w wydaniu tradycyjnym (chociaż raczej staram się kupować takie torebki, by książka zmieściła się zawsze). Jeszcze niedawno, a dokładnie rok temu w życiu nie pomyślałabym, że mogę słuchać audiobooków, wydawały mi się jakieś gorsze, ale teraz uważam, że to fajny dodatek. Bo jak ktoś chce mieć kontakt z książkami, to chyba nie ma znaczenia jak ten kontakt wygląda? Audiobooki szczególnie teraz, gdy jestem często w ruchu są czymś idealnym. Pracuje, gotuję, sprzątam i nie martwię się, że gdzieś czeka na mnie książka – bo mam ją w telefonie i uszach ;)
Wybieram Zborowskiego :)
edith26@gazeta.pl