Ale co konkretnie?
W mieście, w którym obowiązkowym punktem programu jest triada Wawel-Sukiennice-Kościół Mariacki i gdzie na każdym kroku zieje smok wawelski (ten prawdziwy albo pluszowa wersja mini do miętoszenia i do doczepienia do kluczy), pierwszych kroków wcale nie trzeba kierować tam, gdzie idą wszyscy turyści. Z podobnego założenia wyszła trójka dziennikarzy, autorów „Do it In Kraków”. Przewodnik niestandardowy, w którym nie znajdziecie Wawelu, Jamy Michalika czy zachwalania wystaw w Muzeum Narodowym. Bo to trochę książka dla i o nowomieszczańskim Krakowie, który rano tłumnie jedzie na rowerach zjeść śniadanie w Bunkrze Sztuki, potem spacerem na Kazimierz, kawusia i ciasteczko w Kolorach albo Alchemii albo w wersji dla zapracowanych mały stolik w ogródku na Placu Nowym, w wymiarach idealnie mieszczący laptop, kalendarz i komórkę. Krakowianie kochają też powstające jak grzyby po deszczu biura co-workingowe, w których można wynająć miejsce do pracy na godziny, tygodnie, miesiące. Może to dlatego, że jest tu aż tyle ludzi wykonujących wolne zawody, którzy nie mają szefa, z góry ustalonych godzin pracy czy wrednej kadrowej i dzięki temu miasto nadal szczyci się swobodną i twórczą atmosferą.
„Zrób to…” to także przewodnik po miejscach mało uczęszczanych przez turystów, co jest często powodem do wielkiej radości mieszczuchów, którzy nie muszą zmagać się z hordami przyjezdnych okupujących ich ulubione miejsca. Książka jest rewelacyjnie napisana, z wplecionymi w opisy wywiadami z ludźmi ważnymi dla Krakowa (m.in. Adam Chrząstkowski, Michał Rusinek, Cecylia Malik).
Swoją drogą wreszcie się doczekaliśmy, -śmy: Krakusy. Bo po m.in. „Do it in Warszawa” i „Do it In Szczecin”, od jakiegoś czasu coraz bardziej tęsknym wzorkiem przeglądałam katalogi nowości wydawniczych Agory, w nadziei, że może wreszcie ktoś zechce trochę zadowolić małopolskich turystów, a trochę podlizać się Krakusom. Tak tak, o to drugie też chodzi. A myślicie, że dlaczego zaraz po tym, jak dostałam informację, że książka się ukazuje, skleciłam i wysłałam najszybszego maila w moim życiu do wydawcy. Fakt, może nie był zbyt wylewny, ale za to bardzo konkretny. I dzięki temu możecie teraz wygrać egzemplarze książek :)
M. Kursa, W. Pelowski, R.Romanowski – Zrób to w Krakowie
wyd. Agora
Warszawa 2012
s. 242
Powodzenia!
Comments
Tak Se myśle, że ten Kraków to piękne miasto. Nie ma co FORYKOAĆ – atrakcji tutaj wiele. To tak duże miasto, że AKURATNIE NA NOGACH nie sposób całego zwiedzić. Jest na to sposób – TRANWAJKA. Tylko pamiętać trzeba o ważnej KARCIE, bo kontrolerzy nie śpią! Można też przewieźć się FIAKRą i posłuchać opowieści FIAKARA o tym cudownym mieście. Gdy nasz BANDZIOCH nagle zrobi się pusty, nie smuć się – kuchnia tutaj wyśmienita. Bajgle, precle, obwarzanki – na każdym kroku czekają na DZIOPY i ANDRUSY. Jeśli lubisz słodycze nie zapomnij spróbować: CWIBAKA, SEROWCA, ANDRUTA, KREMÓWKI, czy tez drożdżówki ZE ulubionym dodatkiem.
Nie ma co JOJCZEĆ – wyjdż NA POLE i wyrusz szlakiem królów Polski.
Albo przejedź się do Czebini. Do Czebini z Krakowa niedaleko – można się tam dostać pociągiem odjeżdżającym z peronu czeciego o godzinie czeciej.
A idze, idze bajoku!
Chyba najbardziej pasujący do charakterku bloga… nafutrowany :)
Wyszłąm kajsik na pole. Poszłam po włoszczyznę. Alem se sie naczekała. Zioram, zioram nic się kolejka nie przesuwa Ćmię fajke za fajką, pacze, pacze i nic.
Poszłam, bo ileż tak można czekać. Spotkałam kumpla. Stanęliśmy na winklu i zaczęłąm mu jojcyć na tę kolejkę, że tłuki same tam stoją, że tak długo marudzą. A ja przecież muszę zupę uwarzyć.
Tak chwile pobojcyliśmy to zgłodniałam. poszliśmy na obwarzanki. pomału szliśmy ku mojemu domowi. Czeba odsapnąć.
(Kajsik, pole, włoszczyzna, zioram, paCZe, ćmię (ćmik), winkiel, jojcyć, tłuki, uwarzyć, bojcyć, obwarzanki, CZeba, odspanąć)
A ja osobiście uwielbiam czerep i brechtanie się :D
ejże! a dajże spokój z tym siedzeniem w domu weźże kocyk i chodźże na pole! :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
A ja napiszę na opak! Bo nie sposób wyliczyć tu wszystkich typowych słów, które spotkasz tylko w magicznym mieście :) Mieszkam tu już od prawie 10 lat i nawet nie przypuszczałam, że sama przesiąknę krakowską gwarą, która ma niesamowicie specyficzny akcent :) Taaak! Dopiero znajomi uświadomili mi, że jakiś tajemnym sposobem kładę nacisk na środkową sylabę :P dla niektórych może to i wydać się śmieszne…ale ma swój czar i niepowtarzalność! I od razu wiadomo skąd się jest :)
hmm jaki regionalizm..oczywiście że „pole” czytaj w środkowej Polsce „dwór” zewnątrz..mam z tym związaną pewną anegdotę.Otóż kiedy moja ciocia również jak ja pochodząca z tak zwanej centralnej Polski osiadła w Krakowie, poszła ze swą chora na alergię córą do lekarza..jakież było jej zdziwienie gdy oprócz innych zaleceń pani doktor powiedziała by ciocia jak najwięcej przebywała z dzieckiem na POLU..Czego ciocia nijak zrozumieć nie mogła..na jakim POLU ? To gdzie ja mam z nią chodzić w ziemniaki? .Zboże? Kapustę ? Dopiero rodowici krakowianie uświadomili ciocię co znaczy POLE kaska_lewandowska@vp.pl
Aleś jest BOJCORA Kuchareczko !!! No i co się tak CHICHRASZ, co ??? NIE GUZDRAJ się tylko szybko wybieraj zwycięzcę :) DAJŻE spokój z tym zastanawianiem i WEŹŻE się do roboty!!! Bo inaczej to my wszyscy w KOBIERZYNIE skończymy :) Muszę już kończyć bo kot WRAZIŁ mi 4-ry literki na kolana :)
:)