Cupcakes – motylki
- 115 g mąki pszennej (pełnoziarnista górą!, ale jak nie mamy, to dajemy zwykłą)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 80 g bardzo miękkiego masła/dobrej margaryny
- 2 jajka
- 90 g cukru
- 2 łyżki mleka
- 3 kopiate łyżki wiórków kokosowych (ja dodałam zamiast cukru i wiórków mój cukier kokosowy, który zrobiłam jakiś czas temu – ale składniki podaje takie, jak bez takiego cukru – chociaż bardzo was zachęcam, zróbcie, jeśli tylko macie wiórki kokosowe i duży słoik – niesamowity smak i zapach, a po upieczeniu niebiańsko!)
- kilka kostek pokruszonej białej czekolady
- mały kubek śmietany 30% lub 36%
- łyżeczka cukru pudru
- kilka ciemnych winogron
Przygotowanie:
Comments
przeurocze! jak zwykle:)
Uwielbiam motyle, a do tego jeszcze kokos – dwa w jednym. Dla mnie rewelacja. Śliczne!
A to pomysl od Nigelli, Kuchareczko? Tez mnie od dluzszego czasu juz kusza, ale jakos tak… Nie chce mi sie. Jakos tak nigdy nie bylam wielka fanka niesamowicie ‚ozdobnych’ smakolykow.
Garsc mysli bardzo oderwana od rzeczywistosci, a przy tym niesamowicie rzeczywista. Podoba mi sie! :)
Pozdrawiam!
o nie… takie cuda? aż szkoda jeść… porywam jednego motylka :)
Asiu dzięki za trochę pogody w tę niepogodę
Motylki są urocze, bardzo fajnie wyglądają zrobione z takich wysokich babeczek, ja robię ze zwykłych cupcaków, takie są super eleganckie.
asiekju! A ja allena uwielbiam na ekranie. I na papierze go też uwielbiam, bo pisze tak odjechanie, a przy tym tak śmiesznie, że przy niektórych fragmentach płakałam ze śmiechu :)
karolinko – polecam się :) Zawsze w niepogodę – i w pogode tez :)
oliwko – nie, nie od nigelli, bo ja za nigellą nie przepadam ;) Ja bardzo lubię tak sobie dziubdziać i udziwniać, ale na to trzeba mieć ochotę. Nawet ja jak nie mam, to choćbym miała wszystko, co potrzebuje, to mi nie wyjdzie :) Zaraziłam cię allenem? ;)
Vinko – ojej, to dla mnie bardzo, ogromnie miłe! :)
mi – bo z piernikiem i wiatrakiem to prawda! Skrupulatnie każdemu tłumaczę jak tego używa :)
majku – to jest banalnie proste do zrobienia, a wiele osób myśli, że to zabawa na długie godziny i czekanie w nieskonczonosc – wcale nie! w czasie, gdy muffiny sie studzą, ubija się smietanę, od razu nakłada na wierzch, wtyka skrzydełka i już. Nie zjada czasu.
Zauważyłam, że przynajmniej kilka z was poluje na muffinkowe motyle albo wypatruje za oknem :) Dziękuję wam za wszystkie komentarze. Jest mi zawsze ogromnie miło i tak ciepło w środku, kiedy je czytam – a czytam każdy, uważnie, z zaciekawieniem.
cudne…takie odleciane….az szkoda je jesc!
W weekend gdy było +19st. C widziałam muchy, ale tak piękne motyle niestety do mnie nie przyfrunęły:)
są prześliczne! i ta niespodzianka z białej czekolady w środku… dla mnie poezja