Pamiętacie program w TV, w którym dwie bezkompromisowe babki gotują potrawy, które nie toną w litrach tłuszczu i nie muszą być posypane szklanką cukru? Przed wami ich nowa książka: „Szczypta Smaku”.
Jak to jest, że 4 na 5 książek kucharskich wydawanych w Polsce ma kiepskie zdjęcia? Może to jest jakiś standard, żeby równać w dół? Nie wiem, nie rozumiem. I tylko szlag mnie trafia, gdy widzę kolejną książkę z ogromnym potencjałem, z odkrywczymi przepisami, z wielkim „ŁAŁ!” w postaci treści i nędznym „eh” w postaci zdjęć.
W książce rodzimych boginii zdrowego żywienia, Agaty Ziemnickiej-Łaskiej i Olgi Kwiecińskiej zdjęcia co prawda trzymają poziom, choć mogłoby być ciut lepiej. Rewelacyjny jest pomysł na domowe kolaże z początku każdego rozdziału, ale już niestety zdjęcia potraw – trochę od sasa do lasa. A ja bardzo lubię porządek. I porządność. Jak coś robić i w coś sie angażować, to z sercem, na całego. Albo nie robić tego wcale. Podejrzewam że trochę zawiódł grafik, który nie dobrał fotografii spójnie do całej książki. Ale. Odczepiam się już od przepisów i skupiam na treści.
Podoba mi się podział rozdziałów nie na klasyczne „śniadania, obiady, podwieczorki”, ale na okazje: rodzinny obiad, włoską kolacja, lunch do pracy, romantyczną schadzkę. Potrawy stanowiły wyzwanie dla obu autorek:miało być zdrowo, ale i syto, smacznie, ale i łatwo do przygotowania. I oczywiście szybko, bo żadna z pań nie lubi stać godzinami przy garach. Autorki podjęły się więc zadania z pozoru niemożliwego: skomponować różnorodne menu świadomie i jednocześnie bez wyrzutów sumienia.
Wyszło śpiewająco. Mogę się tylko domyślać, ile wysiłku dziewczyny włożyły w przygotowanie wsystkich przepisów na tip top. Receptury sa naprawdę dobre. Przetestowałam kilka (oczywiście, większość słodkich) i jest tak, jak obiecuje okładka, a zaraz za nią wstęp: są łatwe, a jednocześnie dobrze smakowo wywarzone.
Ocena: 5/10
Agata Ziemnicka-Łaska, Olga Kwiecińska – Szczypta smaku
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2013
s. 120
Comments
Mam ich poprzednią książkę, i o ile przepisy fajne, o tyle zdjęcia – moim zdaniem tragiczne. W ogóle nie widać, co na tych zdjęciach jest, stanowczo za duże zbliżenia i ani to praktyczne, ani artystyczne. Jeśli w tej nowej wszystkie są takie jak na fotce wyżej, to jest znacznie lepiej :) Ale i tak chętnie bym dołączyła tę książkę do swojej kucharskiej biblioteczki.
Author
Niektóre są lepsze, niektóre gorsze. Właśnie o to mi chodzi, że są z różnych bajek :)