- 100 g miękkiego masła
- 60 g cukru
- 2 duże jajka
- 100 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 płaska łyżka dobrego kakao
- dwie garści wiórków kokosowych
- pół tabliczki ulubionej czekolady (u mnie gorzka)
- lukier (cukier puder + sok z cytryny lub woda)
- zielony i żółty barwnik do ciasta – ja użyłam naturalnych, bez dodatków sztuczności, robionych na bazie soków owocowych. Jeśli takich nie posiadasz, możesz zabarwić lukier sokiem morelowym albo sokiem z pigwowca lub odrobiną kurkumy (tylko nie za dużo, bo kurkuma w nadmiarze jest gorzka). Analogicznie zielonym barwnikiem może być jakiś bardzo zielony sok
- małe cukrowe literki i gwiazdki
Jeszcze nie sprawdziłam jakiej narodowości jest autorka, a już coś mi mówiło, że kierunek: Skandynawia. I racja, Szwedka. Bo w Skandynawii mają jakieś bardziej otwarte podejście do pewnych spraw. To, co większość ludzi stara się przemilczeć, w nadziei, że samo się wyjaśni (ładna, dorosła nazwa: tabu), cyk, Stalfelt wyciąga na wierzch. Bo co dzieci najbardziej rajcuje? To, o czym dorośli nie mówią, to chyba jasne. Oprócz tej książki jest jeszcze pięć innych: o strachach, o śmierci, o włosach, o kupie (tylko uwaga, jest co najmniej kilka książek o kupie, tu chodzi o tę Pernilli Stalfelt) i o przemocy. Wszystkie sześć mam. Dla siebie. Bo są jakimś absolutnym odjazdem. W moim małym rankingu książek dla dzieci lepszy jest tylko Mikołajek. Ale on zawsze będzie lepszy, bo stoi poza konkurencją wszelaką (był książką mojego dzieciństwa, to wystarczy). Więc, nie licząc słowno-obrazkowych wygibasów Sempe i Goscinnego, Stalfelt zrobiła najfajniejsze książki dla dzieci. Zrobiła, bo poza napisaniem, sama ja sobie zilustrowała. Czasami miło i cukierkowo, wpisując się trochę w klimat „jest nam cieplutko-milutko”, innym razem nierówno, koślawo, zamazanie. Dodając jedno do drugiego, można się popłakać ze śmiechu. Cały myk polega na absurdzie, z jakim tłumaczy np. co się daje ukochanej osobie, z przykładami: czas, rękę, miętuski. Można też kochać różne rzeczy. Kwiatka. Złotą rybkę – albo dwie (rybki odpowiednio podpisane: Jacuś i Wojtuś). Istnieje tez miłość do pieniędzy, ale vice versa to już nie działa: pieniądze nas nie kochają jak chcemy iść do kina.




Comments
wow:)bardzo apetyczne, chyba zostaną moją inspiracją:)a właściwie mam nadzieję, że nie zostaną tylko nią;)”przyjdzie taki czas, przyjdzie czas…” na muffiny i u mnie:)pozdrawiam Cię kuchareczko, Twój blog baaaardzo przypadł mi do gustu:)
Oprócz takich pięknych wiosennych muffinek chcę też piękny, wiosenny kwiecień, ale to skarga nie do Ciebie;-) Prześliczne, optymistyczne, wywołujące, mam nadzieję, promienie słońca :-)
Dziękuję wam babeczki :)