Przyznaję, wpis jest inspirowany. Kawiarnianymi menu, w których ostatnio znajduję same kwiatki: smutisy, smatis, koktaile, szejki. Smutisy brzmią jak smutasy i w efekcie mam wrażenie, że smutno mi będzie po ich wypiciu. Szejk to dla mnie arabski władca, a koktail to napój z alkoholem, a nie owoce zmiksowane z mlekiem.
Do niedawna sama nie wiedziałam co jest czym i do tej pory moja przyjaciółka pyta mnie, co zamawia w kawiarniach. I ma rację – czasem naprawdę nie wiadomo, co się dostanie. To trochę jak koło fortuny – zamów, a my pokręcimy naszym kołem i przyniesiemy Ci niespodziankę. Pomijam już cały temat-rzekę, że mianem „smoothies” określa się właściwie cokolwiek: świeże owoce zmiksowane z mlekiem, ale też syrop cukrowy „o smaku” zmiksowany z mlekiem w proszku i wodą. Serio, w pewnej kawowej sieciówce dokładnie tak to robią. Wiem, widziałam.
Co jest czym?
łopatologiczny słownik na lato:
Smoothies = owoce + sok owocowy + ewentualnie woda, lód.
Smoothies tym różni się od koktajlu, że zazwyczaj jest bez nabiału i miksuje się go z lodem aż do uzyskania gładkiej i kremowej konsystencji. Przygotowuje się go zwykle na bazie owoców, ale można też zrobić smoothies warzywne (no bo w sumie czemu nie?). Często dodaje się do niego banana albo awokado – jako że same są kremowe i maziaste, smoothies z ich dodatkiem tez takie są.
Niżej moje smoothies szpinakowe, czyli szpinak + ogórek + jabłko + kiwi, przepis tutaj.
Koktajl (milkshakes) = owoce + nabiał + ew. lód.
ALE. Koktail w oryginale, czyli z angielskiego, z „i” zamiast „j” , to drink. Czyli alkohol i różne inne dodatki. Może być miksowany z owocami.
Niżej mój koktajl truskawkowy, przepis tutaj.
Shakes = owoce + lody + nabiał/woda
Shakes (po polsku: szejki?) to właściwie to samo co koktajle lub smoothies, tyle że dodaje się do nich kilka gałek lodów. Dzięki temu a) kruszony lód nie chrupie w zębach, b) całość jest bardziej gładka, kremowa i śmietankowa (chyba że zamiast lodów doda się sorbet), c) smak jest intesywniejszy.
Sok – świeżo wyciskany albo z kartonu, ale BEZ DODATKU WODY. Najlepiej też bez dodatku cukru.
Niżej świeżo wyciskany sok pół na pół pomarańcza i grejpfrut z krakowskiego Bunkra Sztuki.
Napój – to jest właśnie sok rozrzedzony niegazowaną wodą!
Lemoniada = owoce + dużo wody + cukier + ew. zioła
Przepis na moją lemoniadę – tutaj.
Kompot = owoce + dużo wody
Kompot najpierw się gotuje. Jeśli jest za gęsty i zbyt esencjonalny, można go rozrzedzić wodą.
Smacznego! :)
Comments
a ja bym chyba wypiła sobie właśnie LEMONIADĘ ;)
Widzę, że nie tylko ja miałam problem z odgadnięciem co jest czym :D Właściwie wszystko z wyżej wymienionych napoi określałam mianem koktajlu właśnie. No z paroma wyjątkami, jak kompot, sok czy też lemoniada. A też nigdy nie chciało mi się zagłębić tego tematu. A teraz wszystko jasne! :D Pozdrawiam :)