Słońce ma smak pomarańczy. Pomarańczowe ciasto z kaszy manny

Postanowiłam sprawdzić, co się stanie, jeśli kaszy manny nie będę „namaczać” odpowiednio długo w maślance, tak jak to robię zazwyczaj. Wyszło mi faktycznie ciasto inne w konsystencji niż zazwyczaj – bardziej porowate, napowietrzone. Dobre, ale ja jednak jestem fanką ciasta takiego, jakie znam z poprzednich wersji. Miałam ochotę na słodkie ciasto, w domu pomarańcze, do pomarańczy pasowały mi wanilia i kardamon. Ważne jest tylko, i do się odnosi do wszystkich cytrusów, pozbycie się białych błonek spomiędzy miąższu. Z zewnątrz można je odkroić nożem z ząbkami (najlepiej się do tego nadaje), potem podzielić na cząstki i błonki spomiędzy cząstek powinny dać się łatwo oderwać. Jeśli nie macie cierpliwości, kupcie mandarynki w puszce, są już pozbawione skórki i białych części, choć nie są tak świeże i maja inny smak niż kupione w sklepie i obrobione samemu.
Ciasto pomarańczowe z wanilią
Ciasto pomarańczowe z wanilią
Składniki:
  • 1 szklanka kaszy manny
  • 1 szklanka maślanki lub jogurtu naturalnego
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub nasiona wydłubane z jednej laski wanilii
  • 1 łyżeczka zmielonego kardamonu
  • 1 łyżka miodu
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • pomarańcza obrana ze skórki i pozbawiona białych błonek (lub mandarynki z puszki) – optuję za tym pierwszym
Ciasto pomarańczowe z wanilią
Przepis:
Kaszę wymieszać z maślanką, dodać miód i jajko. Wsypać proszek do pieczenia, wanilię, kardamon i jeszcze raz dokładnie wymieszać. Wlać do niewielkiej formy i „powtykać” w masę kawałki pomarańczy. Piec w piekarniku w temperaturze 170°C przez około 30 minut. Można odrobinę krócej, ale nie dłużej – bo ciasto będzie suche i gumiaste. Najlepiej smakuje na ciepło. Można podgrzewać na małej mocy w mikrofali, ale raczej nie w piekarniku – ciasto może się za bardzo wysuszyć.
Ciasto pomarańczowe z wanilią
błysk
Malcolm Galdwell, Błysk! Potęga przeczucia
Błysk! Potęga przeczuciaTo nie jest kolejna książka pod tytułem „1001 sposobów jak być szczęśliwym”. Sięgając po Błysk!, nie liczyłam na zbyt wiele. I przeliczyłam się (albo raczej nie doliczyłam), bo książka to nie pseudopsychologiczne pitu pitu, a całkiem do rzeczy pozycja z serii Znaku (z niej także rewelacyjna Zakupologia Martina Lindstroma). Proste wyjaśnienia i uświadomienie mi zależności, które są niby proste, jak paradoks samospełniającej się przepowiedni (masz to, na co się nastawiasz, nastawisz się na złe – będzie źle, na dobre – wszystko pójdzie gładko, bo podświadomie dążysz do porządku i konsekwencji w swoim zachowaniu, nawet jeśli cię to gubi – tak działa podświadomość, że nie rejestruje się wszystkich nielogiczności na poziomie świadomym i dlatego często postępujemy nielogicznie nie potrafiąc później wytłumaczyć dlaczego). Och, tak, i ten fajny, nietypowy układ stron w środku – nie zdradzając wszystkich niespodzianek – sami zobaczcie :) (książka kupiona na krakowskich Targach Książki w zeszłym roku, z kilkuzłotową zniżką).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *