Mus jabłkowy zamknięty w słoiczku. Książki na sznurku.

Książki na sznurku wiszą w kieleckim Muzeum Zabawek, największym ponoć w Polsce. Kraju wszerz i wzdłuż jeszcze nie zjechałam, wierzę ulotce z drewnianą biedronką (w której upakowane są słodycze i zabawki) promującej muzeum. Dyndają na sznurku w długim korytarzu z oknami od ziemi do sufitu. Na zewnątrz i wewnątrz raj dla dzieci – chociaż na zewnątrz większy, bo jest zjeżdżalnia, rowerki, klocki, stoły do gier i wszystkie inne szmery-bajery, od których dostaje się oczopląsu. Megakolorowo, wesoło, multi-kulti-wiekowo. Dla trochę starszych geeków są żołnierzyki i kawał zielonej połaci zrobionej z jakiegoś dywanu. Starcia odbywają się na takim stole, z górkami i dołkami, w których można pochować figurki, żeby im tylko karabiny wystawały. 
Po muzeum obowiązkowo na lody. Rozbroiły mnie lody o smaku ciasteczkowym. A jeszcze bardziej mój brat, który, nie mogąc się zdecydować jakie smaki spośród 15 chce, wziął 3 ciasteczkowe – i po problemie. Tak by musiał kombinować czy woli truskawkowe czy czekoladowe, a może nie, jagodowe, albo jeszcze… A tak trzy jednakowe gałki za dużego rozrzutu smakowego mu nie dały, a on był superzadowolony. Ja dostałam Jagę na miotle, kielecki odpowiednik krakowskiego lajkonika (w sensie symbol miasta). Powiesiłam na oknie, co by miała miotłą celować w muchy kręcące się w kółko pośrodku pokoju jak wariatki. W dzień nie działało, może w nocy weźmie się w garść i wyzabija komary.

I jabłka. Już, teraz, natychmiast. Bo jabłek w domu zatrzęsienie. Trzęsą się w koszyku, na blacie, wszędzie. Ciach, oskalpowałam co ruchliwsze, pach, wrzuciłam do garnka, zagotowałam. Będą idealne na szarlotkę! Albo jako mus do wyjadania łyżeczką ze słoika. Nawet na zastępstwo dżemu się nadają. Pachnące goździkami, ciepłe polskie jabłka… Coś cudownego. Kuchnia na chwilę zamienia się w miejsce pachnące sielsko-anielsko, cudownie letnio, słodko. Jabłka według małgosi. Pierwsze w tym roku przetwory – zrobione! :)
Tak mi się spodobała perspektywa słodkiego musu na wyciągnięcie ręki (wcześniej otworzenie szafki w kuchni), że chcę więcej, więcej! Już tylko wystarczyło, że sobie wyobraziłam; zima, zimno, zimniej, najzimniej, zamarzam, gdzie jest koc, żeby zaraz do mojej głowy dumnie wkroczył obraz ciepłego, parującego musu. O mój boże, to będzie cudowne!

Składniki:
  • 1,5 kg jabłek (tak, żeby po obraniu i wycięciu gniazd nasiennych został kilogram – może być ciut więcej)
  • ½ szklanki wody
  • 100 g cukru (ja dałam brązowy)
  • 7 goździków

[Listonic]



Przygotowanie:

Umyj i obierz jabłka. Usuń gniazda nasienne. Pokrój je na kawałki. Włóż do garnka, dolej ½ szklanki wody i duś pod przykryciem do miękkości, dopóki nie będą się rozpadać. Dodaj cukier i goździki. Wymieszaj i gotuj 10 minut, dopóki nie zgęstnieje. Gorące przekładaj do słoiczków. Mocno zakręć i postaw na denku. Możesz jeszcze pasteryzować przez 20 minut, ale jeżeli wkładane jabłka są gorące, nie musisz tego robić.


Jarosław Iwaszkiewicz, Staroświecki sklep, Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach
…jeszcze więcej muzeum czyli papierki po cukierkach:

Comments

  1. halina.do

    Ja od kilku dni jem taki mus codziennie :D jest przepyszny, czasami dodaje morele albo śliwki..
    Dzisiaj dopiero włożyłam go do słoików, ale jutro muszę zrobić kolejną porcję .. :) Nie lubię co prawda zimy ale w tym roku, kiedy po raz pierwszy zrobiłam tyle przetworów na pewno łatwiej ją przetrwam :D

  2. Kaś

    taki mus to u mnie tradycja od kilku lat
    poczekam jeszcze z przygotowaniem nowych słoików, bo w zeszłym roku tak się rozpędziłam, że zapasy mam do dziś ;)

  3. Kuchareczka

    kaś – ja czuję, że za rok będę miała taki „problem” – chociaz… może… może je spałaszuje? :)
    olivia – tak! moja babcia tez taki robiła, ja mam jej jeszcze dwa :)
    lashqueen – bardzo łatwo! myslalam, że trzeba nad nim stac bóg wie ile, a tu w ciągu pół godziny gotowy :)
    olciaku – prawda? pachnące, letnie…

  4. asieja

    ale się Ciebie czyta.. cudnie. z taką radością literki składane, słowa mieszane.
    ciekawe czy kiedyś zobaczę to muzeum. ale mogę sobie tak pomarzyć. w końcu w Kielcach mieszka wielka cześć mojej rodziny, która czasem bywa u nas, a u której ja nigdy nie byłam.. byłoby fajnie. i koniecznie z tymi lodami, tak. ciasteczkowe byłyby okej.

    mus jabłkowy robiłyśmy w zeszłym roku. i ja też najbardziej lubię go sobie otworzyc i wyjadac łyżeczką ze słoika. właściwie to chyba go nawet nie dodawałam do ciasta ani do niczego. był pyszny. chyba jeszcze kilka słoiczków uchowąło się w piwnicy. więc nie wiem czy w tym roku czeka nas jabłkowe przetwórstwo..
    a te Twoje są takie ładne, ozdobione.

    uściski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *