Kocham pierniki. Tą całą otoczkę wokół nich. Mogę wpadać w taki maraton co święta. I wpadam. Raz czy drugi się nie wyśpię, ale to nieważne. Kuchnia daje moc. Ooo tak… Oby ta moc, w duchu ekologii, była pozyskiwana ze źródeł odnawialnych :)
 
- 5 jaj
 - 0,5 kg cukru
 - 1,5 kg mąki
 - 0,5 kg miodu
 - 0,5 kg masła
 - 0,5 łyżki sody
 - 1 proszek do pieczenia
 - 8 dkg kakao
 - 8 dkg przyprawy do pierników
 - zmielony cynamon i goździki (po małej łyżeczce)
 
Przygotowanie:
 1. Połowę cukru rozpuszczamy razem z tłuszczem i miodem, po przestudzeniu dodajemy je do reszty składników.
2. Resztę cukru ubijamy z 5 jajkami, do rozpuszczenia cukru.
3.Do miski wsypujemy mąkę, przyprawy, kakao, sodę, proszek – do tego wlewamy przestudzoną masę i ubite jajka.
4. Wszystko dobrze wyrabiamy. (Ciasto jest podatne i bardzo plastyczne, nie ma z tym najmniejszych kłopotów).
5. Odstawiamy na parę dni w chłodne miejsce (lub przygotowujemy od razu, gdy czas nagli…)
6. Rozwałkowujemy na grubość 5 mm, wykrawamy foremką pierniczki.
7. Pieczemy w temp. 170° około 10 minut.
No właśnie. Z przykrością przyznać muszę, że Bridget Jones się fajnie ogląda. Albo fajnie czyta, jeśli nie widziało się filmu i nie wie się, o co chodzi. Ale książka po filmie to w tym wypadku wariant najgorszy z możliwych. To taki mały koszmarek: czytam i, no cholera, nudzi mi się. Wiem co będzie potem, wiem co było przedtem, a jak nie wiem, to się domyślę – czyli tak, jakbym wiedziała. Ale ale, ta książka jest niesamowicie sympatyczna pod względem języka. Pani Zuzi, która tłumaczyła, w pas się kłaniam. Z samego tłumaczenia można płakać ze śmiechu. 
							


Comments
Asiu ja też się mogę nie wysypiać z powodu pierniczków. Uwielbiam te foremki :)
szczęściara bo wyspana :D
mi sie jeszczę nie udało…i pewnie juz do świąt nie zdąże, nobla temu kto wymyślił kawę ;)
radości na ten świąteczny już tydzień :)
daria