Nie dzwonią, są za to słodkie i do schrupania.
Ciasteczka puchate.
Te dziurki na górze dzwonków to na złote nitki i hop! na choinkę.
Tylko śnieg sztuczny, bo kokosowy.
Śniegu, padaj wreszcie! Nie przeszkadzałby mi białych ulic, drzew i mojego ośnieżonego szalika, gdybym nie upiekła jeszcze pierników, nie nakupowała ozdób-choinek w każdej możliwej postaci, nie poowijała wszystkich karniszy lampkami choinkowymi, nie ususzyła wreszcie plasterków pomarańczy na choinkę i nie wypiekła pachnących piernikowych świeczników. Tylko ja to wszystko już zrobiłam. Więc gdzie śnieg? Usiłuje mi podważać bożonarodzeniowe prawo rządzące wszechświatem, że pierniki, lampki i Kevin sam w domu nigdy zawsze są w pakiecie ze śniegiem. A jak ładnie to ujmują A. i K. – ze wszechświatem się nie dyskutuje.
Są bardzo delikatne, kruche, słodkie i pod każdym względem pycha-mniam. Proste do zrobienia, łatwe do wykrawania, idealnie rosnące w piecu i do tego pachnące świeżo startą gałką muszkatołową.
Użyłam Kamisowej (z kuferka przypraw, o którym wspominałam w poprzednim przepisie). I tu daję duży plus, bo tak jak szafran z szafranowych gwiazdek, gałka jest świeża, pachnąca, zapakowana w małe pudełeczko, które nie pozwala się jej wypachnieć. Zresztą Kamis opakował tak całą linię przypraw, z których za niektórymi musiałam się nieźle nalatać, żeby je znaleźć w całości, nie sproszkowane i jeszcze w rozsądnej cenie: kardamon, laski wanilii, kora cynamonu, anyż w gwiazdkach. Jest sto razy przyjemniej zetrzeć na tarce albo pokruszyć samemu przyprawy, bo wtedy tez ciasteczka zupełnie inaczej pachną i smakują. A przy okazji pachnie w piecu, w kuchni, zapach zostaje na rękach i unosi się w powietrzu. I jest ciepło, domowo, świątecznie. Pachną święta.
Nie tracą koloru, nie rozjeżdżają się na boki w piekarniku, nie są ani za twarde, ani za miękkie. A najfajniejszość tych ciastek polega na tym, że można w nich porobić dziurki słomką i zawiesić je później na choince.
Czerwone i puchate ciasteczka-dzwonki
Składniki:
225 g mąki pszennej + odrobina do podsypywania stolnicy
150 g masła, posiekanego na małe kawałki
110 g drobnego cukru
2 łyżki mleka
szczypta gałki muszkatołowej (można dodać już gotowej, startej lub świeżo zetrzeć samemu)
czerwony barwnik spożywczy (żeby ciasteczka były czerwone – ciasteczka nie musza być czerwone, jeśli nie macie barwnika – rumiane są równie pyszne i kruche)
lukier: dwie łyżki cukru pudru + kilka kropli soku z cytryny
wiórki kokosowe
Przygotowanie:
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni C. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.
Do dużej miski przesiej mąkę, dodaj masło i rozetrzyj palcami tak jak na kruszonkę. Dosyp cukier, gałkę muszkatołową, wlej mleko i wymieszaj wszystko dokładnie. Wyrób gładkie ciasto. Dodaj odrobinę czerwonego barwnika i zagnieć na kulkę. Nie musisz jej schładzać w lodówce.
Rozwałkuj ciasto na blacie podsypanym mąką (żeby się nie przyklejało). Powycinaj foremką ciasteczka, ułóż je na blasze do pieczenia, wstaw do piekarnika i piecz ok. 12-14 minut. Przed pieczeniem nie musisz ich smarować jajkiem ani mlekiem.
Po wyciągnięciu gorących ciasteczek z piekarnika, daj im ostygnąć, a w tym czasie zrób lukier. Wymieszaj cukier puder z sokiem z cytryny, wyciskając go powolutku i ciągle mieszając, do uzyskania jednolitej konsystencji. Wystudzonym ciasteczkom polukruj końcówki na dole i posyp wiórkami kokosowymi – kokos przyklei się do lukru. Otrzep ciasteczko z nadmiaru wiórków i… można jeść! (Albo nawlekać na nitki i wieszać na choince)
Comments
oj! no to będzie próbowanie kolejnego Twojego przepisu, coś czuję;)) wiesz, że Twoje pierniki wszystkim smakowały?:)) a lukier cytrynowy zachwycił nie tylko mnie!;) (to co zostało, włożyłam na wszelki wypadek do lodówki;))
Już wiem, że chcę mieć tę książkę! jak dobrze, że jesteś!:))
buziaki!
J
jakie one są cudowne! Rewelacja:) Bardzo mi sie podobają:)
Prześliczne!
Justku – ojejku, jesteś przeurocza :) Dziękuję! I ogromne buziakouściski
O rany, jaki fajny pomysł! Od razu wydrukowałam do zrobienia takich puchatości na święta :)
Asiu,jak fajnie,że jesteś:*
Cudowne te dzwoneczki obsypane kokosem niczym śniegiem:).
Podoba mi się to,że ze wszechświatem sie nie dyskutuje :).
Miłego dzionka :)
Co to za dziwna zimna, że trzeba śnieg zastępować kokosem?! Pyszna zima ;))
To fakt, ze wszechświatem nie ma co dyskutować:) Piękne czerwone maleństwa wyczarowałaś:)
Piękne dzwoneczki na choinkę :)
Aurora – prawda? Ale jakoś sobie trzeba radzić :)
Aniu, Madziu – bo wszechświat to wszechświat i nie ma co z nim walczyć. A śnieg walczy i oj, poniesie tego konsekwencje:)