This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Comments
Czasami lubię tradycyjnie – po prostu mleczną, białą, z orzechami lub z tymi bardziej pospolitymi nadzieniami: toffi, truskawka, marcepam, mięta… Czasem troszkę bardziej ‚fusion’: z suszoną żurawina i chrupkami, czy z dodatkiem ryżu preparowanego lub wafelków… A tak ‚od święta’ fajnie jest dać upust twórczym zapędom i na bazie czekoladki mlecznej lub białej poeksperymentować ze smakami: cynamon, kardamon, przyprawa do piernika, sok z cytryny, a może ciut chili lub pieprzu?… Hmmmm… a może szczypta rozmarynu lub bazylii?… I ZASMAŻKA ;D… Stop!!! Prrrr… wybujała fantazjo!!!!
Beata (nikita-tricze) :))
Z czekolady najbardziej lubię… orzechy! Najlepiej w czekoladzie;) Czekolada z orzechami, orzechy z czekoladą – delicje…
moja ulubiona czekolada. hmmm, to ciężkie pytanie bo zaliczam się do czekoladoholików ^^
ale najbardziej lubię czekoladę gorzką połączoną z mleczną, obie rozpuszczone w kąpieli wodnej. Wtedy to się dzieją cuda! Ciemna barwa z gorzkiej przenika przez tą mleczną, a wszystko tworzy cudny mus, który jeszcze tak prześlicznie wygląda! A jak błyszczy! I nie dośc że cieszy podniebienie to jeszcze oko :)
także moja ulubiona czekolada to GorzkoMlecznaRozpustaWGarnuszku ;)
Moja ulubiona czekolada to ósmy z siedmiu grzechów głównych: zaczynających się pychą, kończących… pysznością!:)
Nuta cynamonu, akcent pieczonego jabłka. Rozkoszna symfonia w rytm grzesznie czekoladowych doznań. Wodzi (mnie) na pokuszenie:)
kubba1986@interia.pl
Moja ulubiona czekolada to ta, która:
• Była przechowywana za suwanymi „drzwiczkami” na drzwiach lodówki. W zasadzie tylko tam bywała, bo na stałe gościły tam zastrzyki sprowadzane dla mnie zza żelaznej kurtyny…;
• Pochodziła z zagranicznych paczek i rezydowała obok zapasu cukru, landrynek i chałwy w tzw. „słodkiej szafce” u mojej babci…;
• Była porcjowana przeze mnie, moją siostrę i koleżankę Anię, układana na łyżeczce od herbaty, trzymana nad palnikiem kuchenki (auć – poparzone paluchy ośmiolatek), a po roztopieniu przelewana do pustych bombonierkowych dołeczków, bo przecież lepiej smakowały wszelkiego rodzaju bałwanki, domki i choinki niż zwykłe kostki :) Kilkanaście lat później dowiedziałam się, że wykorzystywałyśmy do tego czekoladowy kalendarz adwentowy. Doceniłam też ręcznie przygotowywane czekoladki ;)… ;
• Była dosłownie pożarta przeze mnie po kryjomu – chapsnęłam ją z blatu kuchennej szafki. Skutki okazały się fatalne: to była tzw. „czekoladka na przeczyszczenie” dla mojego kuzyna…;
• Towarzyszyła mi podczas wielu randek z M. Koniecznie z nadzieniem truskawkowym! Nie M. oczywiście, tylko czekolada…
• Jedzona była „na poprawę humoru, na pohybel tyciu” razem z Kamilą. Zasypywałyśmy w ten sposób dół spowodowany naszym bezrobociem…;
• Była obdrapywana (=późny wieczór, sklepy zamknięte) przez męża z nielubianych przez nas marcepanowych czekoladek aby ją rozpuścić i przygotować gorący deser: banany+rum+czekolada…;
• Używana była przeze mnie do kuchennych wypieków przez cały sierpniowy tydzień 2009 roku: muffiny, brownies, ciateczka czekoladowe. Wchłanialiśmy ją aż do momentu gdy okazało się, że matka karmiąca piersią powinna mieć więcej rozumu, bo synek był uczulony na kakao…
• Jest niezbędnym składnikiem rodzinnego, leniwego weekendowego śniadania: chałka obtoczona w mleku i jajku, nadziana kostką gorzkiej czekolady i obsmażona na patelni…;
• Będzie mi towarzyszyć w różnych chwilach :)
To ta, którą chowam we wspomnieniach. Pamiętam zbieranie najdrobniejszych monet, byleby tylko zdobyć 1,29 i podzielić tabliczkę na równe porcje. Nie chodziło o sam smak, to był kult ;). Taka tradycja, obrządek. Produkują ją nadal, ale nie mam serca znów jej kupić i rozczarować się chemicznym smakiem. Wolę, aby pozostała w pamięci jako dowód pewnej przyjaźni ;).
Teraz rolę mojej ulubionej przyjęły tabliczki, choć trudno nazwać tak te nieforemne plamy, zrobione w domu. Niestety nie od podstaw, pomijam prażenie, konszowanie, temperowanie i wszystkie inne cudowne procesy, mam na myśli kupienie dobrej tabliczki, rozpuszczenie jej w domu i dodanie ulubionych dodatków. Lubię tą z pistacjami, kokosem, fistaszkami… Lubię wszystkie krzywe kawałki i podkradanie najmniejszych, bo to ‚Tak na spróbowanie’, ‚to już ostatni…’. Chciałabym napisać, że najbardziej lubię czekoladę gorzką, ale to nie prawda. Zostało mi jeszcze sporo z małego dziecka i częściej sięgam po mleczną, albo jej połączenie z gorzką (pracuję nad sobą ;).
Pozdrawiam!
;)
Trudno ‚nominować ulubioną czekoladę, tak, żeby nie urazić przecież wszystkich pozostałych!
Czekolada ma swoją – niepodważalną – misję.
To rozweselacz, umilacz i pretekst, by sią z kimś podzielić:)
Niech będzie z miętką, z chilli, z gruszką, czy z nadzieniem duoowocowym, jak te najnowsze z Wedla.
świetna jest gorąca, ale też wmieszana w mrożoną kawę, dobra z cynamonem, dobra z malinami.
Mam kilka swoich ulubionych pół-gorzkich smaków, których oczywiście nie zdradzę, bo nie chcę się rozczarować pustą półką przy następnej wizycie w sklepie.
Pozdrawiam i polecam wszystko, co czekoladowe!
Moja ulubiona czekolada to tzw.”CZEKOLADA MEGA”
Nazwa, która dotyczy Milki Toffe Ganznuss/ Wholenut została nadana przez moją przyjaciółkę. Czekolada ogólnie kryje w sobie nadzienie toffi i orzechy laskowe otoczone mlecznym kremem. Niby nic, ale można się rozpłynąć jedząc ją!; )
Spytałam się Beaty dlaczego akurat „czekolada mega”?
„-Bo jest mega droga, mega kaloryczna, ale mega pyszna! Po prostu – MEGA!”
Faktycznie w 300g łącznie 1680 kcal, 12zł,…ale czegóż się nie robi dla nieba w gębie!; )
Polecam wszystkim i pozdrawiam!!!
Justyna – Samsoon2@wp.pl
zdecydowanie godną uwagi jest czekolada z fiołkami lub lawendą :D albo gorzka czekolada z chili, mmm..
ola. (unseemly@o2.pl)
Moja ulubiona? Łolaboga! Toż to… jestem fanką białej, która to podobno na miano czekolady nie zasługuje, ale że mi smakuje (i się podwójnie rymuje), to ignoruję tych, którzy działają wbrew temu cudowni. A najulubieńszą jest tak, którą dostałam w zeszłym roku od przyjaciółki na urodziny, i która faktycznie była biała, ale dodatkowo z malinami :)). Szkoda, że droga, bo bym sobie kupiła.
W ogóle jestem gigantyczną fanką Milki i pożeram wszystko, co wyprodukują, więc siłą rzeczy kocham wiele ich czekolad, ale że to konkurs wedlowy… to pomiń proszę ten akapit :D.