Jest wiele książek, które wciągają szybciej, mocniej i bardziej. Ale ta zostaje w głowie na długo. Pod względem cytatów i mądrości o jedzeniu, które można wypisać, oprawić w ramkę i powiesić nad piekarnikiem, żeby codziennie przypominać sobie, że gotowanie to magia, bije wszystkie inne tytuły na głowę.
Opowieść o Escoffierze, jednym z największych francuskich kucharzy, który gotował w Ritzu i Savoyu, wyprawiał wielkie bankiety dla największych polityków, artystów i koronowanych głów Europy. Kucharz, który przekonał swoją przyszłą żonę do siebie, dopiero gdy zabrał ją do kuchni i przygotował specjalnie dla niej potrawę z truflami w roli głównej (w książce znajdują się przepisy Escoffiera, wśród nich sporo na potrawy z wykorzystaniem trufli).
Przez całe życie platonicznie kochał się w Sarze Berthand. Człowiek, który dopiero w kuchni naprawdę ożywał i który jeśli gotował, to tylko z miłością. Dla którego namiętność i gotowanie były synonimami. To książka, która niemalże pachnie, smakuje i przez to bezwstydnie rozpala do czerwoności.
N. M. Kelby – Białe trufle
Wydanictwo Znak
Kraków 2013
s. 335
KONKURS!
Mam do rozdania 1 egzemplarz książki.
Aby wziąć udział w konkursie, trzeba pozostawić pod tym wpisem komentarz z opinią, biografię czyjego szefa kuchni chętnie przeczytalibyście (oprócz Escoffiera i „Białych trufli” oczywiście!). Autora najoryginalniejszego albo najbliższego mi pomysłu nagrodzę książką od wydawnictwa Znak. Nie zapomnicie podać w komentarzu także swojego maila! Konkurs trwa do środy 17 kwietnia. Rozwiązanie na blogu w czwartek 18 kwietnia.
Powodzenia!
Comments
Chętnie przeczytałabym biografię Gordona Ramsaya. :) A dlaczego? Sama nie wiem, może dlatego, że lubię jego twarz ;-).
W drugiej kolejności Anthonego Bourdaina .:)
Buziole:*
Ponieważ ostatnio stawiam na rodzimą, domową kuchnię, chętnie przeczytałabym dobrze napisaną i dobrze sprawdzoną pod kątem historycznym biografię Lucyny Ćwierczakiewiczowej. To podobno była bardzo barwna, ale i awanturnicza kobieta, a przy okazji – celebrytka swoich czasów.
Chętnie przeczytałabym biografię Adama Gesslera.Może dowiedziałabym się z niej jak zostać znanym cynikiem bez grosza na papierze i żyć mimo wszystko na świeczniku?
Tak naprawde to nie mam ulubionego kucharza;-) Jak dla mnie wszyscy ci, którzy gotuja, zarowno amatorzy jak i profesjonalisci, posiadaja te sama jedna pozytywna strone – pasje gotowania ;))) A jak wiadomo, pasja jest tym, co nadaje zyciu sens ;)))
Marlena de Blasi.
Wiem, że nie jest to stricte szef kuchni, ale czytałam już część jej barwnego życia – o jej związku z mężem i chyba muszę sięgnąć po resztę. Podoba mi sie jej podejście do życia, miłość do gotowania i jedzenia, odwaga i fakt, że to, co opisuje brzmi jak fikcja – jest takie niesamowite – a jednak wydarzyło się naprawdę.
Pozdrawiam :)
Tak naprawdę mam kilku ulubionych kucharzy, o których chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej.
1. Rachel Khoo-bo jest dla mnie kwintesencją kobiecości, ma najbardziej czerwone usta na świecie i to dzięki niej i jej prostym przepisom PIERWSZY RAZ W ŻYCIU przygotowałam coś z kuchni francuskiej
2. Joe Bastianich-bo jest Włochem i zna wyśmienicie tą najcudowniejszą z kuchni na świecie, bo amerykańską wersję MasterChef oglądam głównie dla niego, jego klasy, opinii i ciekawostek z kuchni, które przekazuje amatorom, bo odcinek gdy gościł w polskiej wersji programu był najlepszy z całej serii i wreszcie bo jest znanym restauratorem i robi to z dużym powodzeniem więc chyba zna się na rzeczy.
3. Grzegorz Łapanowski-bo to taki chłopak łobuziak, który wie co mówi, a mówi mądrze i ciekawie, a jego przepisy są pyszne i przystosowane do polskich realiów.
:)
Mojej babci. Jest ciepłym i kochanym człowiekiem obdarzonym niesamowitym talentem kulinarnym. Tak bardzo mi bliska, a tak mało o niej wiem…
Byłaby to biografia Wojciecha Modesta Amaro. To człowiek nienadęty, który ma duże pojęcie o sztuce kuchennej, a dodatkowo dumą napawa mnie fakt, że zdobył dla nas tą pierwszą gwiazdkę. :)
Nadia Santini – i wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie dzięki tytułowi, jaki przyznano jej tydzień temu:). Santini udowodniła, że nie trzeba prowadzić ‚korporacji restauracyjnej’ zdolnej pomieścić 500 klientów, aby zdobyć 3 gwiazdki Michelina. Uważa, że gotowanie dla więcej niż 30 osób nie może się odbywać ‚z sercem’, a przekształca się w produkcję taśmową, co w pełni oddaje również mój stosunek do przyrządzania potraw. Gotować uczyła się od prababci swojego przyszłego męża, z którym współpracuje do dziś – co więcej, ich malutka włoska restauracja zatrudnia też obu synów pary, również uznanych w świecie kucharzy. Dodatkowo przywraca więc wiarę w instytucję rodziny:). I choć nie mam własnej ‚jedzeniowej mapy świata’ wypełnionej miejscami, w których chciałabym zjeść, to Dal Pescatore Nadii Santini jest wyjątkiem i wciąż liczę, że będzie mi tam kiedyś dane zamówić stolik.
Ja chciałabym poczytać o laosach Sanisława Czernieckiego, kuchmistrza Aleksandra Michała Lubomirskiego i autora pierwszej polskiej książki kucharskiej „Compendium ferculorum albo zebrane potrawy” opublikowaną po raz pierwszy w 1682.
Czrniecki pochodził z rodziny mieszczańskiej, walczył podczas „potopu”, był też królewskim sekretażem, a o jego dziele wspomina Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”… no prawie wspomina, ale to już anegdotka nadająca się do kilkusetstronnicowej biografii.
Zapewne nie byłaby to nudna lektura.