Jestem bezkrytyczną wielbicielką serii, którą od kilka lat wydaje Nasza Ksiegarnia. To nie jest żadna reklama ani kryptopromocja, ale osobisty zachwyt nad tym, jak genialnie można zadbać o wydanie serii książek dla dzieci – serii spójnej, pięknej i z kanonem, który towarzyszy dzieciom (i dorosłym!) od X lat.
Co tym razem? Baśnie braci Grimm. Zobaczyłam „Jednooczkę, dwuoczkę, trójoczkę” i zalała mnie fala sentymentu do wszystkich bajek, które dawno temu były moją codziennością i – o dziwo – nie uleciały z głowy, a znalazły sobie w niej swoje bezpieczne miejsce. O dzielnym krawczyku, o złotej gęsi, o mądrej wieśniaczce. Jako dziewczynka miałam ogromne tomiska wierszy Grimmów, które nie mieściły mi się w rękach i kiedy siedziałam, swoim ciężarem wbijały mi się w nogi. Uwielbiałam je. Z kilkoma obrazkami, bez zalewu kolorowych, krzykliwych ilustracji. Krótkie, treściwe i… straszne.
Tak! Baśnie braci Grimm były straszne. Pełno w nich było biedy, sieroctwa, chorób i śmierci. Były dosadne i były bez lukru. Były też piękne: mówiły o prawdziwych rzeczach, autentycznych emocjach i oddzielały cały nic nie znaczący badziew od tego, co najważniejsze. Bajki dla dzieci mają moc skupiania się na tym, co się w życiu liczy. Chyba poniekąd dlatego sama lubię oglądać i czytać książki dla dzieci – skupiają się na prawdzie, a ja lubię prawdę. W przeciwieństwie do współczesnego badziewia, jakie fundują sobie dorośli, a jakby niedorośli ludzie. Zamiast mówić wsprost, owijają w bawełnę, kręcą, wymyślają niestworzone rzeczy. Wynajdują sobie milion różnych powodów i milion różnych możliwości, które nie mają szansy się spełnić. Zamiast usiąść i zastanowić się, czego naprawdę chcą, chcą wszystkiego, najlepiej tu, teraz, zaraz. Bezwysiłkowo. Bez pasji, bez marzeń i bez cierpliwości. Wykonują zawody, które nigdy nikomu nie przyniosą pożytku i nie zwiekszą ogólnej sumy dobra w świecie.
Słowem: bez sensu.
A świat dzieci jest zawsze z sensem.
Bo jest prosty, autentyczny i nieskomplikowany.
I taki powinien być w dorosłym życiu też. Wiem, co mówię: da się.
Tak bardzo, bardzo! się cieszę, że wpadła mi w ręce ta książka. I to dokładnie taka, tak wydana. Solidna, mocna i niezniszczalna. Ciężka, w twardej oprawie, pięknie wydana, z pięknymi ilustracjami, które mi dużo mówią, ale nie krzyczą. Które ilustrują historie pełne prawdy i najważniejszych na świecie wartości. Zaskoczeniem było dla mnie coś, czego nie pamiętałam: bajki są krótkie. Jakoś zawsze wydawało mi się, że są okrutnie długie, a nie. Tymczasem treści w nich tyle, co we wszystkich filmach i kreskówkach zrobionych na ich podstawie. A moja wyobraźnia zawsze bardziej działała przy przesmykiwaniu się oczami po tekście niż w kinie.
WNK – po raz kolejny świetna robota!
Baśnie braci Grimm
przeł. Marceli Tarnowski
ilustr. Bartek Drajewicz
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Warszawa 2014
s. 282