Śnieeeg!
Śnieg, śśśśśnieg, śnienienienieg. Biało w każdej formie, w każdym miejscu, błyszczy się, brokaci, można lepić kulki na bałwana, można walczyć na kulki, można robić aniołki, których po podnoszeniu się z ziemi i tak nie potrafię nie zepsuć. Ale to nic. Jest śnieg, znaczy: jestem gotowa na święta.
Bo choinka choinką, pierniczki, gwiazdki, lampki na oknie, porcelanowe aniołki dyndające sznurkowymi nogami na półce przy książkach, nawet wełniane rękawiczki na sznurku. To wszystko jest cudowne, zimowe, świąteczne. Ale prawdziwe czary-mary to śnieg.
I właśnie przez śnieg przedłużył się mój powrót do domu, a razem z nim świąteczne bałwanki. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie ulepić mini-bałwana, bez marchewki i garnkowego kapelusza, tłumaczę się euforią z pierwszego śniegu.
Bo ciasteczkowe bałwanki już musza mieć grube rękawiczki. I kapelusz, a do tego lukrowane guziki z błyszczącymi kulkami z cukru. Muszą pachnieć przyprawami, mieć w czapkach dziurki na wstążki, żeby móc zawisnąć na choince i być bardzo, bardzo kruche. Jak te.
Piernikowe bałwanki
Składniki:
200 g masła, 200 g cukru, 3 jajka, 1/2 szklanki płynnego prawdziwego miodu, 600 – 700 g mąki, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 3 łyżki przyprawy do pierników, 1 łyżka kakao, 1 łyżeczka mielonego imbiru, 1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżeczka zmielonego kardamonu, 1/2 łyżeczki sproszkowanej gałki muszkatołowej
Przygotowanie:
Masło z cukrem ubić dokładnie mikserem. Dodać jajka i miód. Wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia, kakao i wszystkimi przyprawami. Dodać do masy maślanej i szybko wymieszać, aż składniki się połączą. Ciasta nie trzeba wkładać do lodówki. Podzielić na 2 części i rozwałkować na placki grubości 3-4 mm. Wyciąć foremką ciastka i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika o temp. 180 st. C, piec 13-15 minut, aż się zrumienią. Ostudzić, udekorować lukrem i porozwieszać na choince.
Smacznego!
Comments
Śliczniutkie te kochasie. A ze śniegu to ja też się cieszę. Chociaż chodzi się gorzej, jeździ też, to i tak jest przyjemniej.
słodziaki :)
Ja tam w kwestii śniegu pozostaję w opozycji i mówię przeciągłe, jękliwe: nieeeee! Ślisko na ulicy, mokro na włosach i szaro-brudno-buro dokoła. No ale cóż, taki klimat. Trzeba zaakceptować albo za kilka lat się wyprowadzić gdzieś, gdzie ciepło cały rok. ;>
Za to kruchymi, słodziutkimi bałwankami absolutnie nie pogardzę i chętnie porwę kilka. ;)
Ściskam, Asiu!
Taki bałwanek może i nie stopi, ale znika może jeszcze szybciej, niż ten śnieżny, hm? :))
Asiu…wspaniałych świąt…i nowych pomysłów..przepis zabieram do zeszytu..:))
Wspaniałe te bałwanki :-) A śnieg i ja chcę!!! U mnie nie ma :-(
Oliwko, ja toleruję śnieg tylko do świąt. No, może do sylwestra. Wtedy moze padać, później niech przychodzi wiosna :)
Asiu, ojoj, brak śniegu? Ale może jeszcez jutro spadnie? :)
:) moim zdaniem tylko taka skarpeta jest poprawna! Bo przecież skarpetki należy składać :) lub w kulki zwijać :) a nie takie rozłożone zostawiać…
Udanych Świąt Kuchareczko :) bo smaczne pewnie u Ciebie będą :)
O tak, zwijać w kulki! To jest to :)
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia Kochana!:-)