Bycie chorym to taki superwydłużony długi weekend. To tak, jakby się miało pozwolenie na nicnierobienie. Mało, że przyzwolenie, rozkaz niemal, och, jakże miły: leżeć w łóżku, wygrzewać się, pić herbatę, czytać książkę i dużo spać. To lepsze niż wakacje! I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nadmierna skłonność do wiercipięstwa, która po dwóch dniach wypycha mnie …
Miesiąc: wrzesień 2010
Siedzi sobie, dynda nogą i generalnie ma wszystko w nosie. Łapę wystawia, palce ma co prawda trochę obite, bo jak mu raz a dobrze szklane drzwiczki huknęły w jego zacną osobę, to palce się trochę poskracały. Ale poza tym nówka sztuka, jeszcze nie siwieje. Pulchniutki jak baryłka strzeże skarbu nad skarbami w naszym domu. Bynajmniej …
Wróciłam już po raz nie wiem który tego lata. Z miejsca ukochanego. To brzmi na wskroś banalnie, ale tak: Paryż. Bo Paryż to nie tylko Eiffela, Luwr, Wersal. Nie. Paryż magiczny jest, Montmartre jest magiczny i kto był w Paryżu, a nie był na Montmartrze, ten nie był w Paryżu w ogóle. Francuzi, dając wyraz …
Nie ma dobrej imprezy bez dobrej przegryzki. A już po powrocie tym bardziej. Siedziało się daleko, fundując 12 dni przymusowego odwyku wygłodniałym dziennikarzom, to teraz nawet nie że nie można, ale jest się zobowiązanym do godnego przywitania. I tak Kokoszkową dietę białkową szlag trafił, z ciasta zostały trzy cienkie kawałki, a ja do 2 w …
Once upon a time… There was a karmel angel… Której na imię było Emma, mężczyzną odkrywającym przed nią kuchenne sekrety Antonio, a cała rzecz dzieje się we Włoszech. Film z główną rolą Tildy Swinton opowiada historię pewnego romansu, który zaczyna się… w kuchni. Główna bohaterka zakochuje się w mężczyźnie na podstawie potraw, które ten jej serwuje. Kluczową …
Wróciłam. Och i ach, tak właśnie było. Były księgarnie (ale o tych napiszę następnym razem, bo to będzie prawdziwe rozpisanie!), dobre jedzenie, słońce, zero angielskiej pogody (o, dzięki Ci londyński klimacie!). I ja. I książki. Rozentuzjazmowana, latając między regałami z wiatrem we włosach (ach, romantyczne klimatyzatory), czułam się co najmniej jak dziecko, do którego ktoś …