Kraków zyskał drugie targi książki i tym samym kolejne moloksiążkowe święto w roku. Dla małych, ale nie małe. Wręcz, podwójnie, przeciwnie – bo raz, że było okazale, a dwa, że po tym przybytku papierowej rozrywki równie ochoczo maszerowały trochę już bardziej wyrośnięte mole książkowe. Na miejsce radosnego odliczania czasu od października do października („ogólnoksiązkowe” krakowskie targi książki), wchodzi tym samym jeszcze radośniejszy system czerwiec-październik.
Targi w klimacie czary-mary. Wszystkie kolory świata, gigantyczne gry planszowe z wielkimi pluszowymi kostkami, kartonowe miasto, kolorowanki, wyklejanki, wydłubywanki. Małe wersje Konana Barbarzyńcy latały z tekturowymi mieczami dookoła automatu do robienia baniek i przypuszczały atak na mydlane kulki latające w powietrzu, a co bardziej poukładani milusińscy siedzieli sobie w świętym spokoju i kolorowali wielgaśną, kilkunastometrową książkę podróżniczą. Cały ten rozgardiasz próbowali na spółkę ogarnąć dwumetrowy, pluszowy i wściekłozielony żółw Franklin wraz z podobnych gabarytów lwem. Który, nota bene, miał bardzo modne baletki na nogach (ciekawe gdzie kupił?).
Oj, działo się. To nieprawda, że rozrywkę miały tylko dzieciaki. Ja bawiłam się przednio, mimo że tylko chodziłam między stoiskami, kukałam to tu, to tam i kilka razy przechodziłam w kółko zanim się zorientowałam, że kręcę się dookoła. I nabrałam chyba tonę kolorowych ulotek, zakładek do książek, katalogów wydawniczych i jedną krówkę, cukierek. Mam nawet plan lekcji i tabliczkę mnożenia, zupełnie nie wiem kiedy weszłam w posiadanie takich skarbów. Choć jeszcze lepsza jest naklejka z napisem „Słoneczny medal”. Szał ciał, chyba ją sobie przykleję na monitor.
I. edycja Targów Książki dla Dzieci zdała egzamin. Jeśli już na początku jest tak dobrze, to już nie mogę doczekać się kolejnych edycji.
Comments
Cudownie musi smakować ten serniczek. Z marcepanem to ja jeszcze nie robiłam:)
Targi ksiażki -super:)
Uściski:*
Sparwozdanie b.fajne a przepis boski…moje ulubione sernikowo i marepan..jaaa:)
Staram się udawać tak dobrze jak tylko potrafię. Zadziwiające jest to, że aktorka ze mnie marna, ale to mi wybitnie wychodzi :D
:D :D!
Majanko – a wiesz, że ty jesteś moją sernikowym guru? ;) Za niedługo wypróbuję jakiś twój przepis, bo wzięło mnie na serniki, a twoje sa zawsze udane.
Wygląda genialnie – dokładniej takiej konsystencji jak lubię najbardziej. Lekko kruchy, ale zwarty. Tylko dodatki nie w mój deseń – ja z obozu wydłubujących rodzynki – ale po to, by zjeść wszystko inne :D
Jaka szkoda, że odkryłam Twój blog właśnie teraz, kiedy na głowę zwaliła mi się cała sesja i egzaminy! Zamiast się uczyć, mam ochotę próbować przepisów, przeglądać poprzednie wpisy itd…
A Targi książki uwielbiam, ale bywałam tylko na poznańskich. Zawsze żałuję, że nie mam w rodzinie wystarczająco dużo małych dzieci, by móc kupować im książeczki ;)
To bardzo mile, co piszesz werus :)
A kiedy są targi poznańskie? Może bym się kiedyś przejechała?
Jaki fajny, klasyczny sernik, To znaczy nieklasyczny, bo piszesz, że nie ciężki – klasyczny w sensie, że wygląda jak z dobrej cukierni :) I relacja z targów – znowu się uśmiałam. Zawsze jak do ciebie wchodzę, poprawia mi się humor :)
marcepan, moja kontrowersyjna miłość, bo chyba nie każdy lubi, a ja uwielbiam. ten sernik musi być doskonały ;)