Świat zza krat, wiśniowych. I Kisiel na deser

Po moich ostatnich zachwytach nad kieleckim antykwariatem nie sadziłam, że tak wiele osób ma tego samego bzika, co ja. To znaczy, wiadomo, ludzie czytają książki (no też mi nowość), dużo, nawet bardzo dużo, ale. Ale. Że Gin może gadać o książkach w nieskończoność i sama się hamuje, żeby nie mówić za dużo, co ja próbuję robić na tym blogu, co mi mam nadzieję z powodzeniem wychodzi (tak, chcę mieć taką nadzieję, że książki ciasteczek nie zdominowały/dominują/nigdy nie zdominują), bo inaczej książki zalałyby nie tylko mój pokój, ale i część world wide web, który to kawałek jest w pewnym sensie moją własnością. Że znowu Shiral też zachwycają takie rzeczy jak równo poukładane książki na ładnych półkach, druciane szafeczki na gazety i czasopisma… Ach! Cofam się w przeszłość. Majka ma ponad 1000 książek, w tym 300 kulinarnych. Moje ciśnienie wyskoczyło z ekscytacji w kosmos. A Ula… Ula miała antykwariat. Swój, własny! Ja będę miała kiedyś swój domowy. Biblioteczka – pod przykrywką nazwy zrobię sobie książkowy raj, z przesuwaną drabinka do wspinania się po książki na najwyższych półkach, wielkim megafotelem w angielskim stylu, w który będę wskakiwać, opierać głowę na przemian na jednym albo drugim bocznym zagłówku, będę miała superprofesjonalną lampkę z regulowaną mocą, koniecznie z zimnym światłem (przy tym, które świeci „ciepło” się zasypia). I w ogóle będzie super. A książki kucharskie będą okupować kuchnię i część jadalni.
W tej tarcie zakochałam się od pierwszego wejrzenia, jak tylko ją zobaczyłam, pominęłam etap drukowania, wpinania w segregator z przepisami do wypróbowania, potem szukania gdzie to wcisnęłam, wszystko out. Pobiegłam do sklepiku po wiśnie i jest. I to jaka jest! Świetny przepis. Krucha, cudownie słodka, letnia tarta w kratkę (mam słabość do kratek, wyglądają tak fantastycznie zaściankowo). I co najlepsze – nadzienie się nie rozpaćkuje! Wiśnie trzymają się zgrabnie razem, nie wypływają, nie rozmiękczają spodu. W konsystencji przypominają coś jak bardzo gęstą konfiturę – ale tylko w konsystencji, w smaku już nie. Nie są kwaśne, ale mają swój aromat – po dodaniu wszystkich pozostałych składników do nadzienia, pozostał wiśniowy posmak, bez cierpkości. Przepis z gazety.pl, cytowany za Mają z Galerii Potraw.
Składniki:
Ciasto: 
  • 15 dag miękkiego masła 
  • 1/4 szklanki cukru 
  • 1 duże lekko ubite jajko 
  • 2 i 1/4 szklanki mąki 
  • 1/2 łyżeczki soli 
  • 2 łyżeczki startej skórki cytrynowej 
  • roztrzepane jajko do posmarowania ciasta 
  • 1 łyżka cukru do posypania 
  • otręby owsiane, pszenne lub żytnie – tyle, żeby równo pokryły spód

Nadzienie:

  • 1 łyżka masła
  • 80 dag wydrylowanych wiśni 
  • 3/4 szklanki cukru 
  • 2 łyżki zimnej wody 
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej 

[Listonic]

Przygotowanie:

Zrób ciasto: utrzyj masło z cukrem, dodaj jajko i wanilię, ubijaj razem, aż masa będzie puszysta. Wsyp mąkę, sól i skórkę cytrynową, wymieszaj mikserem ustawionym na najniższe obroty. Skórka jest bardzo ważna – ciasto ma dzięki niej orzeźwiający smak. Ciasto podziel na 2 części, zapakuj w folię i włóż do 
lodówki na co najmniej 30 minut. Przygotuj nadzienie: rozgrzej masło w rondlu, dodaj wiśnie i cukier, podgrzewaj, mieszając, aż cukier się rozpuści. Gotuj jeszcze kilka minut, aż wiśnie będą miękkie, ale wciąż jędrne. Dodaj mąkę rozprowadzoną w wodzie, zagotuj, mieszając, pozostaw 2 minuty na ogniu. Rondel wstaw do zimnej wody i ostudź, mieszając. Połowę ciasta przełóż do formy na tartę i wyklej nim dno formy. Brzegi ciasta podnieś i przyciśnij do boków formy. Przygotowaną formę z ciastem włóż do lodówki, a w tym czasie rozwałkuj i pokrój w paski drugą porcję ciasta. Ułóż je na blasze wyłożonej pergaminem i wstaw do lodówki. Rozgrzej piekarnik do 190°C. Wyjmij z lodówki formę z kruchym ciastem, wysyp równo otrębami tak, aby pokryły cały spód tarty, napełnij ją przygotowanym nadzieniem wiśniowym, na wierzchu ułóż kratkę ze schłodzonych pasków ciasta. Opcjonalnie posmaruj paski roztrzepanym jajkiem i posyp bardzo grubym cukrem. Wstaw do piekarnika i piecz około godziny. Gdy paski na cieście zaczną się za bardzo rumienić, przykryj formę folią aluminiową. Ciasto wyjmij z piekarnika i pozostaw na 2 godziny w temperaturze pokojowej. Dopiero potem pokrój na porcje. Zresztą zanim nie ostygnie, nie da się go pokroić. tarta się nie rozpaćkuje, nadzienie nie jest płynne. Trzeba tylko tartę zostawić do ostudzenia :)
Mariusz Urbanek, Kisiel (jeden z kisielowych aforyzmów)
Kisiel - Mariusz UrbanekTymczasem czytam Kisiela. Albo raczej o Kisielu. Autorstwa Mariusza Urbanka i… żałuję, że dopiero teraz odkrywam człowieka, który przez ponad 40 lat pisał fantastyczne felietony do Tygodnika Powszechnego, przez 40 lat był zamazywany przez cenzurę, po 89 paradoksalnie przez byłych cenzorów szanowany (przynajmniej publicznie) i wywyższany przez nich niemalże pod niebiosa. Człowiek, który do swojej żony zwracał się pieszczotliwie per kochana Krowo, był przez 8 lat posłem w sejmie, co w przypadku zaciekłego intelektualnego opozycjonisty było paradoksem samym w sobie, który wreszcie zaczął od muzyki i pod koniec życia żałował, że zamiast komponować, zajmował się „głupimi felietonami”. Głupie, nie głupie, mnie się podobają. Panie Kisielu, dołącza pan do moich ulubieńców. A Ubranek? Odwalił kawał dobrej roboty, porządkując wszystkie fakty, wydarzenia, daty i miejsca i jeszcze pisząc to nie jak książkę historyczną, ale jak opowiadając jak trochę bardziej niż zwykle rozbudowaną ciekawostkę (zresztą to nie jest jego pierwsza książka o Kisielu). Seria: A to Polska właśnie jest świetnie zrobiona. Dopatrzyłam się tylko jednej literówki na 278 stron. Dużo obrazków, ładny gładki papier, dużo obrazków, bez błędów, dużo obrazków. Książka wygląda jak przewodnik po Kisielu, a nie jak ułożone chronologicznie co było najpierw-a co potem. Pasuje mi.
Nie mogę się powstrzymać – toż to perełki! Na takie właśnie, jako czytelnik, czekam zawsze. 

Comments

  1. Anik

    Wpadłam. Zostaję. Po obejrzeniu tego wiśniowego ciacha :) Zdobyłaś moje blogowe serce – i ciachem, i tym twoim fajnym gadaniem, i tym że w moim ukochanym Krakowie jesteś :) Pozdrawiam!

  2. Kuchareczka

    cup of fasion, no wiesz, nie wiem… głupie pytanie, jasne że tak! kropki na twarzy i słomkowy kapelusz na plazy mnie rozbroiły :)

    aniku – rozbroiłam się. tfu. rozbroiłas mnie. ano hm, jestem tu :) i niedługo będzie iścei krakowski wpis (i przepis). tak az do bólu :)

  3. Kuchareczka

    asiu – z malinami tez uwielbiam! robiłam w zeszlym roku niemal ciągle. W tym i maliny podrożały, i nie sa tak ładne jak w zeszłym.
    kwestio – dziękuję! :)
    olciaku – bo ja go sobie z finlandii przywiozłam :) On jest charakterystyczny, skandynawski – tam jest niemal tak powszechny jak u nas proszek do pieczenia czy cukier waniliowy. Ale moze w jakims sklepie cukeirniczym albo na allegro?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *