Suflet czekoladowy
Składniki:
- 2 i pół tabliczki gorzkiej czekolady
- 250 g masła/margaryny
- 70 g mąki
- 5 jajek
- 165 g cukru
- migdały w płatkach
- opcjonalnie do środka: kawałki mlecznej czekolady
Sposób przygotowania:
Białka oddziel od żółtek. Żółtka ubij z cukrem na białą masę, wlej wystudzoną, ale płynną czekoladę.
Wszystko delikatnie wymieszaj, dodaj mąkę i jeszcze raz wszystko razem połącz. Na koniec dodaj ubitą pianę. Masę przełóż do foremek.
Do środka masy można dodać trochę pokruszonej (ja wciskałam do środka po pół kostki czekolady, przed pieczeniem), gorzkiej lub mlecznej czekolady, aby uzyskać po upieczeniu efekt płynnego nadzienia, które baardzo przyjemnie rozpływa się w ustach. Po wierzchu możesz też posypać płatkami migdałów.
Piecz w piekarniku w 190°C przez ok. 12-15 minut.
I voila!
Comments
Świetny pomysł z tą kostką czekolady, skorzystam na pewno;))
7 dni?? Pozazdrościć;)) Mi jeszcze 12 zostało.. Ale co tam, damy radę..wytrwamy:))
Asiu, powodzenia! Super te filiżaneczki :)))
Sesje jeszcze przede mną, ale już zdążyłam się ich solidnie przestraszyć, nie wiem czy słusznie :D
Za to te suflety mnie nastrajają tylko pozytywnie – coś takiego musi być po prostu pyszne!
Spancer, trzymam kciuki z całej siły, łącząc się w bólu i niedoli :) Pewnie, ze damy radę, perspektywa wakacji motywuje.
Arven – nie ma się czego bać! Sesje to jedyny czas, kiedy się studenci uczą, więc całym rokiem można sobie skompensować te dwa tygodnie egzaminów. No i studia są same w sobie genialne – cała idea studiowania, wliczając w to wielce atrakcyjne życie studenckie – pod każdym względem ;)
Anlejko, czy ty jestes pewna, że widziałaś przerażenie? Bo mi dzieło Twe nie wyglądało na przerażające! :)
Monia, dziękuję!
Tak, to było przerażenie. Już Pani Żona odwiązywała, a Już Pan Mąż ściągał wieczko. Przerazili się, że zepsuli prezent, bo nagle im się wszystko rozsypało i zrobiło się kolorowo i szaleńczo. Tak, to było krótkie przerażenie, potem zaskoczenie, a na samym końcu spojrzenie mówiące: „bidulo ty, nie masz co ze sobą zrobić.”
bardzo pomysłowo podane, w kubeczkach ;]
i takie lekkie, delikatne.
wspaniałe.
Karmelitko, takie puszki-okruszki :)
Anlejko – to twój prezent miał dobre wejście! I ach, nie ma to jak pełne docenienia spojrzenie, hm? O tak, hand made’y są fajne ;)
Zależy od kogo :D Od dziewczyn z grupy spojrzenie było pełne nienawiści i mówiące: „Rany! My miałyśmy te same siedem egzaminów! Tyle samo uczenia się, a to ona zrobiła COŚ i jeszcze zdała, a my tylko zdałyśmy”. Tak, sesja jest wspaniała :D
Ha ha! 1:0 dla ciebie! ;)
Pysznie! A sesyjne zmagania znam, w tym roku były podwójnie wzmożone i podwójnie wzmożone „nieeeee chceeee mi sięęęęęę” ehh.. na szczęście już po egzaminach i tylko projekt został. YUPI! Ale to nie znaczy, że już takiego suflecika, nie mogę, prawda? ;P