Co to jest Kuchnia do kwadratu?
Październikowa Kuchnia do kwadratu
Hasłem na ten miesiąc były śliwki zapakowane do słoików. Małe albo duże, fioletowe, a może czerwone albo zielone? I w dżemie, konfiturze, powidłach, a może marmoladzie? To miała być nasza niespodzianka. Ja od dawna chciałam przygotować czekośliwkę. Naoglądałam się jej przez kilka jesieni na blogach i zawsze mi sezon śliwkowy umykał – a przecież dżemowanie jest tak fantastyczne i do tego dziecinnie proste! Wrzucić do garnka, podgrzać, zostawić, niech się samo robi, przełożyć do słoików. Nie ma w tym żadnej skomplikowanej filozofii, zero trików, złożonych metod, całej listy wskazówek. A kiedy dodatkowo pomyślę sobie, że takimi swoimi przetworami będę mogła zajadać się teraz przez cały rok: otwierać sobie słoiki z charakterystycznym „kling!”, rozsmarowywać szerokim nożem na ciepłej grzance, zakopać się pod kocem ze słoikiem, małą łyżeczką i ulubioną książką, od razu robi mi się lepiej i może ta jesień i zima wcale nie będą aż takie najkoszmarniejsze (mimo że nie lubię, nie znoszę, nie trawię zimna!). Z czekośliwką da radę.Czekośliwka
- półtora kg śliwek – umytych i wypestkowanych
- pół łyżeczki zmielonego cynamonu
- półtorej szklanki gorzkiej czekolady
- pół szklanki mlecznej czekolady
- 200-300 g cukru (w zależności od ilości cukru – czekośliwka wyjdzie mniej lub bardziej słodka)
- 2 łyżki dobrego kakao
Żyleta, nie żyletka. Mocne, momentami aż raniące, celne i zakończone bardzo ostrym szpicem dziennikarskie pióro. Cięte, bezpośrednie i bez ceregieli. Żyletka zostawia rysy na różowych okularach, zdziera czerwony lakier z paznokci i rani palce. Tnie fotografie z rodzinnego albumu na pół, rozdziera małżeństwa i całe rodziny. Ale zaraz zaraz, to o rodzinie?Żyletka to dziesięć wywiadów i reportaży Katarzyny Surmiak-Domańskiej, które ukazywały się na łamach Wysokich Obcasów i w Dużym Formacie. O tym, co w czterech ścianach trudne, bolesne, często przemilczane, ale też ukochane, ciepłe i troskliwe. Przy niektórych historiach żyletka jest naostrzona, a przy innych tak zardzewiała, że nie jest w stanie przeciąć silnych emocjonalnych więzi syna z dwoma ojcami, matki z córką, rodziców ze zmarłym dzieckiem.
Być może powtórzę się po raz któryś z kolei, ale uwielbiam wywiady DF i WO. Uwielbiam ich reportaże. Bo mnie nie rozczarowują, są świetne, po dziennikarsku mistrzowskie. Klika mi w tym momencie w głowie światełko: ale ileż można – czytać o cudzym życiu, odczytywać zapisy rozmów, zagłębiać się w reporterskie obrazki. Czy to się nigdy nie przesyci, nie przeje, jak żyletka zwyczajnie nie zużyje?


Comments
Robiłam, jest wyśmienita :)
Chyba jeszcze tylko ja nie mam u siebie czekośliwki. Za rok muszę to nadrobić. :)
Pluskotko spróbuj, jest fantastyczna! :)
Pyszności!!!!!:)
Twoja czekośliwka wygląda obłędnie!:-)
Korzystając z tego przepisu (chociaż nie trzymałam się go zbyt sztywno i sypnęłam więcej kakao i więcej cukru) zrobiłam wczoraj 9 słoików czekośliwki. I ja się pytam, dlaczego ja tego wcześniej nie znałam? Niemal pobiliśmy się z mężem o to, kto wyliże garnek. A to już o czymś świadczy. Dziś zabrałam jeden słoik na wielkie rodzinne testowanie. Najpierw, według starszeństwa kosztowała moja sędziwa babcia i pokiwała z aprobata głową. A to też o czymś świadczy, bo to wielka znawczyni wszelkich przetworów. Potem do słoika został dopuszczony dziadek, który powiedział, że dobre (i ja widziałam, że bardzo mu smakowało i gdyby nie obecność babci, dziadek pozwoliłby sobie na dużo więcej niż tylko kosztowanie). Następnie moja ciocia, która akurat wpadła dziś w odwiedziny. I ciocia nic nie powiedziała, tylko wydawała z siebie różne dźwięki i westchnienia. I do słoika sięgała łyżeczką na pewno więcej niż pięć razy. W pewnym momencie swoją łyżeczkę udało się zanurzyć w słoiku mojej mamie i ona również wyglądała na oczarowaną. A na samym końcu o swoją porcję zaczęło dopraszać się moje najmłodsze dziecko (wiek: nieco ponad rok), które na początku tylko obserwowało co robią dorośli. Tu zaczęły się jednak schody, ponieważ dziecko nie chciało poprzestać na testowaniu i domagało się większej porcji, a słoik był już niemal pusty.
Jednym słowem SUKCES! Wielki sukces. Dziękuję Ci za ten przepis.
Author
Ale mi się miło czytało :) Dziekuję!