Kakaowe cantucci z migdałami i kokosem

Włoskie ciasteczka do maczania w winie (albo kawie). Niesamowicie chrupkie i kruche. Piecze się je dwa razy, prawie wysusza na kamyczki – właśnie po to, żeby nadawały się do maczania. Zrobiłam wersję z migdałami, dosypałam kakao i wiórki kokosowe. Wyciągnęłam z piekarnika nieziemsko pachnące, cieplutkie cantucci z dużymi kawałkami orzechów i białymi plamkami kokosu.

CANTUCCI KAKAOWE Z KOKOSEM I MIGDAŁAMI

SKŁADNIKI

  • 180 g cukru pudru
  • 2 jajka
  • 250 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki dobrego kakao
  • 100 g migdałów ze skórką
  • 3 duże garści pestek słonecznika
  • 3 duże garści wiórków kokosowych

Nagrzej piekarnik do 180 stopni C.

Jajka utrzyj z cukrem na puszystą masę. Kiedy będzie już jasnożółta, przesiej do niej mąkę, kakao i proszek do pieczenia. Dosyp wiórków kokosowych. Wymieszaj wszystko i uformuj dłońmi jednolite ciasto. Wgnieć w nie migdały i pestki słonecznika. Z ciasta uformuj dwa wałki o długości ok. 25 cm i ułóż je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstaw do piekarnika, piecz 30 minut, po czym wyjmij i zostaw do ostygnięcia na co najmniej 10 minut. To ważne, bo ciepłe ciasto rozlatuje się przy krojeniu – wystudzone jest zwarte i nie kruszy się pod naporem noża. Najlepiej kroić nożem z małymi ząbkami. Po przestudzeniu oba wałki pokrój na małe „kromki”, o szerokości mniej więcej 0,5 cm.

Zmniejsz temperaturę do 150 stopni C. Ciasteczka rozłóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i ponownie wstaw do piekarnika, znowu na 30 minut. Wyciągnij, przestudź, jedz maczane w winie lub kawie.

Smacznego!

Comments

  1. Amber

    Bardzo ciekawie opowiedziałaś książkę,która jest jak wiele innych o tej tematyce.Życie kobiety z określonymi problemami z kuchnią w tle.
    Ale cantucci wyglądają pysznie!

  2. Kasia

    Kocham cantucci :)) Ostatnio maczałam w limoncello. Mam coś takiego, że jak czytam książkę o jedzeniu, to zawsze piekę coś o czym akurat piszą. Ostatnio wszędzie wala się czekolada :P Uściski!

  3. ewelajna

    To ja chcę tę książkę i przepis na torta de la nonne…!, bo to co upiekłam ostatnio, a tak się nazywało, żadnej niezwykłości w sobie nie miało, w przeciwieństwie do Twoich cantucci:)

  4. gin

    O, właśnie odkryłam, że przymierzasz się do „Kiedy byłem dziełem sztuki”. Rewelacyjna książka! Bardzo, bardzo mi się podobała, z pewnością znajdziesz w niej coś dla siebie :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *