- 125 g masła lub margaryny
- 30 g cukru
- 1 żółtko
- 190 g mąki ziemniaczanej + jeśli trzeba do podsypywania
- 1 duży dojrzały banan (jak macie takiego lekko bazowego i już miękkiego, to nawet lepiej)
- dżem lub powidła – u mnie dżem z aronii
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Comments
dżulit – mąką ziemniaczana daje im niezwykłą kruchość – nie da się takiej osiągnąć z mąką pszenną. Ziemniaczana ma w sobie dużo skrobi, dlatego ciasteczko prawie się kruszy pod naciskiem palców.
Toczka – nie, mąka ziemniaczana nie może upiec się na złoto – ciasteczka sa albo jasne, albo czarne, czyli spalone – nie ma innych odcieni :)
margo – z podanej porcji wychodzi ok. 30 ciasteczek.
Ha! A ja je jadłam! :)
Zapraszam do mnie po wyróżnienie.
O jacie, już lecę! :)
śliczne ciasteczka !
Zawsze lubiłam historię, może dlatego, że miałam wspaniałych nauczycieli. Tym bardziej z przyjemnością spędziłabym czas z taką książką i takim ciasteczkiem.
Ciasteczka wyglądają odlotowo pysznie :)
no tak, przecież napisałaś w przepisie na ile ciasteczek ta porcja… dopiero teraz zauważyłam :) właśnie się kończą piec. U mnie z dżemem porzeczkowym. W kuchni pachnie bardzo bananowo :)
Asiu nie mogłaś lepiej trafić z tą traumą historyczną;) zakupię, przeczytam i mam nadzieję,że trochę z tego zapamiętam;) obrazki wyglądają zachęcająco a tekst tym bardziej;)
uściski i powodzenia w tym tygodniu!
J.
ps. te ciasteczka wyglądają jak kluski śląskie z dżemem! przypominają mi scenę z „Misia” ze słynnym „puree z dżemem”;)
Margo, porzeczkowy to mniam! :) Tak, zapachy bananowe są genialne.
Io – ale ci zazdroszczę! Ja z historii albo miałam same ciapy, albo jednego terrorystę, który wcale nie był miły.
Just – Haha, faktycznie, jak śląskie – nie zauwazyłam na początku! buziak ogromny i dzięki za powodzeniowce :)