Lub papadum albo papad, różnie się je nazywa, na Malediwach najczęściej właśnie papadam. Cieniutkie placki smażone na głębokim tłuszczu dosłownie przez kilkanaście sekund, przypominające polskie prażynki, dostępne właściwie wszędzie i podawane do co drugiego posiłku.
Papadam są bezglutenowe, w przeciwieństwie do chlebków naan i placków roshi. I znowu jak z plackami roshi, z papadamem jest jak z polską jajecznicą i rosołem – każdy robi po swojemu. Oryginalny przepis przywędrował z Indii, a że Malediwy mają w swojej kuchni dużo indyjskich wpływów, chrupiące chlebki przyjęły się łatwo i tutaj, szczególnie, że są błyskawiczne w przygotowaniu. W sklepach powszechne są też gotowe krążki, które tylko wrzuca się na rozgrzany olej – w dodatku mają całkiem niezły skład: mąka ryżowa, mąka urad, olej, sól, przyprawy, soda oczyszczona.
Zdjęcia nie są szałowe, ale innych nie zdążyłam zrobić – no i cóż, i trudno :)
PAPADAM (MALEDIWY)
SKŁADNIKI na ok. 20 placków
- 2 szklanki mąki z czarnej fasoli nazywana black gram albo urad flour, może być też mąka z cieciorki, a idąc dalej podobno też ryżowa oraz z soczewicy
- 1/2 szklanki wody
- 3/4 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka mielonego kuminu
- opcjonalnie: pieprz 1/2 łyżeczki, czosnek 1/2 łyżeczki, olej arachidowy, oliwa z oliwek lub olej słonecznikowy dla łatwiejszego wyrabiania i do smażenia
Wymieszaj wszystkie składniki w dużej misce do momentu, kiedy ciasto zacznie mieć w miarę gładką i zwartą strukturę. Przełóż na stolnicę lub jeszcze lepiej – marmurowy blat – lub po prostu zostaw w misce i ugniataj, aż ciasto nie stanie się gładkie, może to potrwać kilka minut.Tutaj jest moment na dodanie oleju – ale tylko na swoje dłonie – ciasto będzie się początkowo mocno kleiło, więc wyrabiania go naolejowanymi dłońmi ułatwi sprawę.
Kiedy ciasto zrobi się gładkie i delikatnie rozciągliwe, rozwałkuj je całe najcieniej jak się da lub odrywaj po kawałku z całego ciasta i wałkuj mniejsze kulki od razu na mniejsze placki. W przypadku całego rozwałkowanego ciasta wycinaj średniej wielkości kółka nożem lub foremką – świetnie nadaje się do tego szeroka filiżanka albo szklanka.
Teraz placki trzeba wysuszyć. Pozostaw rozłożone na przykład na drewnianej desce lub blacie, ewentualnie na czystej i suchej ściereczce na kilka godzin, aż ciasto obeschnie. W przypadku osób niecierpliwych – to ja – nagrzej piekarnik na najmniejszą możliwą temperaturę, przy której ciasto się nie upiecze – ja zwykle ustawiam na 30-40 stopni C, ale to zależy od piekarnika, niektóre mają automatyczną najniższą temperaturę, jaką da się ustawić – wtedy wybierzcie właśnie tę.
Kiedy placki będą ich w miarę wysuszone, rozgrzej olej w dużym garze i wrzucaj po kilka placków na raz. Smaż krótko, po pół minuty z każdej strony, zresztą będzie od razu widać, czy są gotowe.
Odsącz na ręczniku papierowym.
Smacznego!