Ogromnie, szalenie zapragnęłam makaroników. I chciałam, żeby były pierwsze w tym roku. Bo ten rok ma być dokładnie taki, jak one: kolorowy, uroczy, dobry i mój. A tfu, tfu, on nie ma być, on będzie. Postanowienia noworoczne? Kilka, mało. Do spełnienia, bez nierealnych. Specjalnie wymyśliłam sobie takie, które i tak wiem, że się spełnią :) Nawet w punkcie „książki”, obok „Nie kupować żadnych nowych książek” dopisałam w nawiasie „Ciekawe ile wytrzymam”. Niepotrzebne mi są wybujałe postanowienia, wszystkie wylądowały w koszu. Nie chcę pojechać w podróż dookoła świata. Wystarczy mi Paryż i dyndanie sobie nogami na murku pod Eiffelą. Nie chcę polecieć w kosmos, nie chcę też budować domu, nie mam zamiaru niczego w sobie zmieniać, zrzucać żadnych kilogramów czy zaczynać systematycznie ćwiczyć.
Mam za to zamiar trwonić czas na przyjemności, bo je lubię. Układać miliardy puzzli, czytać dobre książki, zakopywać się pod kocem z wielkim różowym kubkiem grejpfrutowej herbaty i ciastkiem. Bawić się tym wszystkim.
I ciasteczkować.
Tylko tyle. Nic innego mi do szczęścia nie jest potrzebne.
Kolorowe makaroniki
Składniki na ok. 30 makaroników:
makaroniki:
białka z trzech jajek (najlepiej ważyć – ma być 100 g)
110 g zmielonych migdałów bez skórki
200 g cukru pudru
50 g drobnego cukru
barwniki spożywcze (do zrobienia żółtych makaroników można zamiast barwnika użyć kurkumy, a do brązowego – kakao)
krem:
małe opakowanie serka mascarpone (250 g)
4-5 łyżek masła orzechowego
1 łyżka miodu (lub więcej do smaku)
1 łyżka śmietanki 30% lub mleka (opcjonalnie – dodaję je tylko jeśli krem jest zbyt gęsty, dla rozrzedzenia)
Przygotowanie:
Makaroniki:
rozbij białka do jednej miseczki, żółtka do drugiej (żółtka nie będą już potrzebne, możesz je wykorzystać do czegoś innego). Białka zostaw w misce bez przykrycia, na blacie, w temperaturze pokojowej, na całą noc albo – lepiej – na cały dzień, 24 godziny. Chodzi o to, że mają się wysuszyć.
Na drugi dzień przesiej migdały z cukrem pudrem. Białka ubij na sztywno, dodając pod koniec ubijania cukier i nadal ubijaj, aż powstanie sztywna, lśniąca piana. Do piany dodaj migdały wymieszane z cukrem pudrem i delikatnie wmieszaj do białek szeroką drewnianą łyżką lub szpatułką. Kiedy wszystko się połączy, dodaj dla koloru barwniki lub kurkumę i kakao.
Masę na makaroniki przełóż do rękawa cukierniczego z okrągłą nakładką. Wyciskaj nieduże makaroniki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub pergaminem, o średnicy ok. 2,5-3 cm. Makaroniki rozjadą się jeszcze na boki, dlatego trzeba je wyciskać w sporych odstępach. Po wyciśnięciu wszystkich, zostaw je na blasze na około godzinę – półtorej, bez przykrycia. Na wierzchu zrobi się skorupka.
Wstaw do piekarnika nagrzanego do 150ºC i piecz ok. 10 minut – możesz trzymać kilka minut dłużej, ale musisz ciągle doglądać, czy nie brązowieją – nie mają się zarumienić.
Krem:
Wymieszaj mascarpone z masłem orzechowym i miodem. Jeśli masa będzie za gęsta, żeby można ją było swobodnie wymieszać, rozrzedź ją odrobiną mleka lub śmietanki. Przełóż masę do rękawa cukierniczego albo foliowego woreczka i odetnij róg. Powyciskaj krem na połowę makaroników, przykryj drugą połową.
I już, gotowe! :)
Comments
O tak! Niech właśnie taki będzie!! Kolorowy i słodki:) Czego Tobie i sobie życzę:)
Makaroniki cudne:)
Pozdrawiam!
Jeszcze nigdy nie piekłam makaroników;) Ale jak tak patrzę na te Twoje cudeńka, to nabieram na nie coraz większej ochoty :) Pięknie Ci się udały:)
Piękne są te makaroniki Asiu!
Nigdy ich nie piekłam, ba, nawet nigdy nie miałam okazji skosztować.
Nie wiem,czy zdobędę się na upieczenie własnych, ale może kiedys wpadnę do Ciebie na makaronika? ;-)).
Postanowień nie robię, ale Twoje są fajne :).
Baw się i uśmiechaj :)
Pozdrowienia:)
Babeczki, a wiecie, że makaroniki są proste do zrobienia? Tylko trzeba się przemóc. Później już idzie z górki :)
Ojojoj, ale małe cudeńka! Ja też nigdy nie zdobyłam się na robienie makaroników, a Twoje są takie śliczne. I urocze. I jesli taki będzie twój rok, to będzie coś fantastycznego!
wyglądają niesamowicie!
makaroniki w kolorach wspaniałych i jak patrzę na to co za oknem od razu mi lepiej jak o nich myślę… a do tego książka i to taka, i jeszcze w towarzystwie kubła aromatycznej herbaty i da się żyć!!!
boję się tych makaroników! A tak uroczo Twoje wyglądają
Piękne kolory. Od jakiegoś czasu też się zbieram do zrobienia, ale jak na razie nie wyszło:)
Twoje postanowienia są niezwykle ciekawe i bardzo realne, a makaroniki ciągle u mnie na liście niewykonalne, ale może faktycznie to proste :)