Warsztaty burgerowe w Moo Moo

1456578_755376014488523_1761006053_nPo wakacyjnej nauce robienia steków, przyszedł czas na drugie flagowe danie mięsne – burgery. 

W poprzednim „moo-moo-owym” wpisie drobiazgowo opisałam lokal i moje wrażenia z nim związane. Pozwólcie, że daruję sobie więc część zagajeniowo-wprowadzającą i od razu przejdę do rzeczy.

O co chodzi z tymi burgerami? Niby żadna filozofia: kupić mielone mięso, wbić jajko, dodać surowej cebulki, pach! na patelnię z odrobiną tłuszczu, obsmażyć, włożyć w kajzerkę i poupychać dodatki. I już, gotowe. Aaaj, stop! Wszystko nie tak.

Po pierwsze: mięso. Wołowe. Oczywiście, można kupić gotowe zmielone. Pod warunkiem, że macie pewność co do źródła. Że Wam tam ktoś nie powstrzykiwał hektolitrów wody, żeby mięso było cięższe i zyskało na objętości. Albo że nie dodał do niego wieprzowiny, bo tak jest taniej. Najlepsze wyjście? Jeśli macie maszynkę do mięsa, nie wygłupiajcie się: kupić porządny kawał wołowiny i zmielcie mięso sami. Wystarczy dwa razy, nie trzeba mielić w nieskończoność – nie ma wyjść z niego mięsna papka, tylko mięso mielone.

Po drugie: jajko. Nigdy w życiu nie wbijajcie jajka do mięsa na burgery. Szef Moo Moo uświadomił mi, że to jakiś dziwny narodowy pomysł, który nie wiedzieć czemu, przyjął się u nas rewelacyjnie. Ale też i nie ma sie czemu dziwić, że się przyjął – jajko spaja mięso. Żółto nadaje gładkości i podkręca smak, a białko działa jak klej. Ale ale, nie dajcie się pokusie! W burgerze ma nie być jajka, koniec kropka. Chcecie uzyskać zwięzłego burgera? Wystarczy dobrze go pościskać w dłoniach. Jeśli Wam się rozlatuje, spróbujcie utoczyć kulkę i zacznijcie jeszcze raz. Ewentualnie dodajcie trochę tłuszczu. Możecie też porzucać burgerowym plackiem kilka razy z odległości ok. 50 cm o blat, wtedy mięso jeszcze bardziej się zespoli.

warsztaty moo moo jak zrobić usmażyć burgera z wołowiny book me a cookie porady przepis (4)

1. Czekamy, 2. Dwójkę, panie, dwójkę

Co było dalej? Surowa cebula. Kolejny zgrzyt – jeśli cebula, to tylko posmażona. Na odrobinie masła, wcześniej drobno pokrojona w kostkę. Ma się lekko zeszklić, nie zwęglić. Dodajcie ją do zmielonego mięsa i dopiero formujcie burgery.

Czynność numer cztery: smażenie. Nie-na-oleju. Nie chodzi o rodzaj tłuszczu, ale o jego brak. Nie wlewajcie na patelnię oliwy, nie dawajcie masła. Ma być sucha. I grillowa. Jeśli nie macie grillowej, od biedy wystarczy zwykła. Bez. Tłuszczu.

warsztaty moo moo jak zrobić usmażyć burgera z wołowiny book me a cookie porady przepis (5)

3. Czekamy, ale już z popitką, 4. Połówka

Czas smażenia – po 1-2 minuty z obu stron. Mięso podczas obróbki termicznej sie kurczy, weźcie to pod uwagę, formując burgery większe niż obwód Waszej bułki – inaczej burger utonie w pieczywie, a to wygląda mało estetycznie. Podczas smażenia może wypłynąć z mięsa odrobina wody – prawdopodobnie z każdego wypłynie, to normalne. Chyba, że rzucicie burger na bardzo rozgrzaną patelnię – wtedy białko szybko się zetnie i woda pozostanie w środku. Natomiast jeśli mimo to z burgera wypływa Wam za dużo wody, to znaczy, że albo patelnia nie jest dostatecznie rozgrzana i zamiast usmażyć, burgery Wam się ugotują (czyli zrobią się z nich klasyczne klopsy albo mielone), albo mięso jest złego gatunku.

Czas na nastepny krok: buła. Powinna być lekko słodka – nie klasyczna kajzerka. Lepiej kupić bułki na burgery, które są dostępne już w prawie każdym sklepie. Chyba, że idziecie do osiedlowego albo małej piekarni – wtedy proście o lekko słodkie bułki. Przekrójcie je, zacznijcie od sosu i sałaty, na to mięso i reszta dodatków wedle uznania.

warsztaty moo moo jak zrobić usmażyć burgera z wołowiny book me a cookie porady przepis (3)

5. Kompozycja niestety poległa z rozwartością mojej szczęki, 6. Sosy!

Ja w Moo Moo jadłam burgera z camembertem i gruszką – połączenie konserwatystom może wydawać się nie do przełknięcia. Do pierwszego kęsa. Po nim dzieją sie cuda: kuchenni tradycjonaliści zmieniają się w mięsnych liberałów i proszą o jeszcze. Sama byłam świadkiem. W pierwszej części próbowaliśmy burgerów po bożemu, „w bule”, za to w drugiej, warsztatowej części komponowaliśmy już swoje. Żeby nie było za nudno, zamiast pieczywa dostaliśmy… ryż i makaron. Pierwszy burger nazywał się riceburger, drugi – ramenburger. Lubię próbować nowych rzeczy, ale jednak w tej kwestii pozostanę konserwą – najbardziej smakował mi ten pierwszy, w chlebie.

warsztaty moo moo jak zrobić usmażyć burgera z wołowiny book me a cookie porady przepis (2)

7. Placki ryżowe zamiast chleba, 8. W oczekiwaniu na mięso – warsztaty kreatywnego podejścia do sprawy

warsztaty moo moo jak zrobić usmażyć burgera z wołowiny book me a cookie porady przepis (1)

9 & 10. Placki makaronowe na ramenburgery

Jednocześnie cieszę się, że mogłam spróbować nowinek – i tutaj wielki ukłon w stronę niesamowitych chłopaków z Zen Sushi: za ogromną wiedzę, pasję, zangażowanie i poczucie humoru. TAO by Zen przygotowało wspaniały makaron, a pan z Domu Wina czarował nas nie tylko coraz pyszniejszymi trunkami, ale też opowieściami i ciekawostkami na ich temat. Podziękowania  należą się oczywiście całej ekipie Moo Moo, z Beatą na czele, która swoim urokiem i obłędną szczerością totalnie czarowała wszystkich warsztatujących się i dzielnie pilnowała, aby niczego nam nie brakowało.

Cała warsztowa ekipo: dziekuję!

 moomoo_duze

Moo Moo: facebook

Zen Sushi: facebook

TAO by Zen: zensushi.pl, facebook 

Dom Wina: domwina.plfacebook

Comments

  1. kamila37

    Dodam od siebie jeszcze jeden szczegol, na chwile przed zgrilowaniem wrzucamy burgera do wiaderka z bardzo zimna woda z lodem na 30 s i natychmiast na grill. Woda musi byc lodowata.Mieso jest genialne wtedy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *