Ciasteczka znowu dla kogoś. Dla M. Po powrocie ze Stanów, przed wyjazdem do Francji. Obowiązkowo z kokardkami: jedną niebieską, drugą czerwoną. Najprostsze, kruche i słodkie.
Kruche waniliowe eiffele i statuy
(przepis nieco zmieniony z Puchatka, który zaprasza na ciasteczka)
Składniki:
- ok. pół kostki miękkiego masła
- jajko
- kilka kropelek esencji waniliowej – jeśli nie masz, nie musisz dodawać
- pół szklanki cukru lub mniej
- półtorej szklanki mąki
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
Przygotowanie:
Comments
ostatnio mam bzika na punkcie foremek do ciasteczek. gdybym miała okazję, też bym kupiła taką wieżę za każdą cenę (no prawie :)
ciastka z tych foremek robią piorunujące wrażenie
pozdrawiam :)
O tak, paryż otumiania niesamowicie! :) A foremki z wawelem! Ooo! Takie by byly super! I ze smokiem wawelskim, i z mariackim, i z sukiennicami, i z… oooch! takie krakowskie! I do tego gołąb (chociaż gołębi nie znoszę i się ich boję) i precel ;)
Vinko – chcę!! Chcę bardzo! :) Mamy taka samą paryską manię :) O liptonie nie wiedziałam – jutro w sklepie zaraz wytropię jaki to kubek.
Uśmiecham się przy każdym waszym słowie, nakręcam sie przy waszych opowieściach o paryżu lub marzeniach o paryżu. Aach! Strasznie miłe jest to, co piszecie :)
buziaki kuchareczki!
chetnie sobie pochrupalabym takich ciasteczek:)
i fajne masz te foremki:)
Ciekawe foremki. Tak to juz jest z tymi kuchareczkami, ze potrafia wydac kazde pieniadze na jakis nowy gadzet do kuchni :)) Wiem cos o tym :) Mysle, ze ciasteczka musialy smakowac podwojnie dobrze :) Zaluje, ze kiedy ja bylam w Paryzu nie prowadzilam jeszcze bloga, nie poznalam tylu osob (np. Ciebie:)) i nie odwiedzilam tych wszystkich miejsc, o ktorych juz u was czytalam. Ale na pewno za jakis czas to nadrobie :) Ode mnie do Paryza jest „rzut beretem”, wystarczy tylko wsiasc w pociag… :))
:) zazdroszczę M ;)
A teraz egoistycznie ;p jaka jest tak książka? „M jak merde”?? To jest chyba seria, prawda? Myślałam o zakupie… polecasz? Napiszesz coś więcej? :) ładnie proszę :)
;)
Ciasteczka.. mmniam.
Zabieram tego z wieżą!
Majku, ale masz cudownie! Ale ci zazdroszczę! Oooch! :) Ale! Jak bede nastepnym razem we francji, za rok w wakacje, to ci dam znac :)
Mi – ksiązka jest wystrzelona w kosmos, superfajna. Niesamowicie zabawna, w pewnych momentach aż tak, że można się popłakac ze smiechu, a mnie generalnie nei ruszają łatwo śmieszne linijki w ksiązkach – a w tej tak. Czyta się ja tak: tyk tyk tyk tyk tyk, byle co jest dalej,c o tam będzie :) Tak, to jest seria, Ale możesz zaczac od którejkolwiek. Chociaz tak: pierwsza to merde rok w paryżum, druga to chyba merde chodzi po ludziach albo merde w rzeczy samej. Ostatnia to m jak merde, a po tym wyszedl jeszcze jak rozmawiac ze slimakiem o ogolnych zmaganiach anglika z francuzami :)
Mam z tej serii „Jak rozmawiać ze ślimakiem” nieraz były momenty, w których się uśmiałam;) bardzo fajnie się czyta Clarka a i temat zmagań francusko-angielskich jest ciekawy;)
gratuluję upolowania foremki;)hihi
pozdrowienia
Just
Nie wiem co bardziej podziwiać tekst czy efekt posiadanych foremek…Bardzo dzisiaj interesująco jest u Ciebie a ten efekt zaskoczenia bardzo lubię :)
O rajciu Asiu, dziękuję Ci za miłe słowa :) Kochana, czy zrobisz dla mnie kiedyś ciasteczko w kształcie Coloseum ?:-))
Uściski:*