Francusko-amerykańskie pojednanie

Jeśli eiffela jest żelazną damą, to jaką jej statua? No dobra, wiem, wolną. Ale wolna dama, całe tuziny wolnych dam (bardzo wolnych dam), to raczej przy Moulin Rouge, nie ta szerokość geograficzna. Chociaż właśnie pod tą szerokością doszukałam się foremek. Zaparłam się, że nie wyjadę z Paryża, dopóki nie kupię foremki z eiffelą. Choćby nie wiem ile kosztowała. I kupiłam. Nie pytajcie, ile kosztowała, myśląc logicznie, nie warta była swojej ceny. Ale patrząc zupełnie nielogicznie, tak jak nielogicznie kocham Paryż – nie było opcji, żebym wróciła do domu bez niej. Trzy dni byłam w Paryżu, trzy razy wracałam się do tego (TEGO) sklepu. Raz zamknięte, bo niedziela i wszyscy świętujemy (we Francji wszyscy to wszyscy: sklepu spożywcze banki, poczty, kioski – jeśli zachce ci się pić w niedzielę i będziesz akurat we Francji, pamiętaj: jak sprzedawca w jedynej otwartej budce z croissantami na 3 kilometry chce za półlitrową wodę 3 euro – kupuj, i tak taniej nie znajdziesz). Drugi raz – spóźniłam się 15 minut. Trzeci raz – bingo! Dehillerin, polecam. Tuż przy les Hales. Lowelowa obsługa wliczona w cenę, zagadywanie, prawienie komplementów. A przy tym na koniec doliczanie jakiegoś tajemniczego podatku do ceny wyjściowej tak, że ostateczną cenę poznajesz jak płacisz. Sklep świetnie wyposażony, drewniane półki od podłogi do wysokiego sufitu uginają się od wszystkiego, co tylko możesz sobie wymarzyć. Drogie to cholerstwo, ale ładne. 

Ciasteczka znowu dla kogoś. Dla M. Po powrocie ze Stanów, przed wyjazdem do Francji. Obowiązkowo z kokardkami: jedną niebieską, drugą czerwoną. Najprostsze, kruche i słodkie.


Kruche waniliowe eiffele i statuy
(przepis nieco zmieniony z Puchatka, który zaprasza na ciasteczka)

Składniki:

  • ok. pół kostki miękkiego masła
  • jajko
  • kilka kropelek esencji waniliowej – jeśli nie masz, nie musisz dodawać
  • pół szklanki cukru lub mniej
  • półtorej szklanki mąki
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli

Przygotowanie:

Utrzyj masło z cukrem na puszystą jak chmurka masę. Ostrożnie wbij jajko i ucieraj dalej. Kiedy już wszystko będzie gładkie i jasnożółte, przesiej mąkę, dodaj proszek do pieczenia, sól i na koniec kilka kropelek wanilii (możesz tez dodać odrobinę ziarenek wanilii, jeśli nie masz esencji – albo cukier waniliowy do smaku). Powoli i delikatnie połącz z utartym masłem. Wymieszaj wszystko, żeby dokładnie się połączyło. Kulę zawiń w folię spożywczą i wstaw do lodówki na 3 godziny (albo wariant „lubimy swój czas” – pach, na pół godziny do zamrażalnika).
Na stolnicy albo blacie posypanym mąką rozwałkuj ciasto na grubość ciasteczek. Wycinaj z placka ciasteczka różnymi foremkami i przenoś na blachę wyłożona papierem do pieczenia. Wstaw na 12-15 minut do piekarnika nagrzanego do 175 stopni C. Piecz, aż będą lekko przyrumienione, ale nie brązowe.

Stephen Clarke, M jak merde!
Szkoda, że nie wpadła mi w ręce książka pisana przez Amerykanina o Francji. Będzie zatem Anglik. Najulubieńszy Wyspiarz w Paryżu. A jakżeby. Paul West i jego niekończąca się przygoda z Merde. Dzielnie sobie go kolekcjonuję. Jeszcze dwie części. Był już Paul West-nowicjusz w Paryżu, który stopniowo  poznaje kuchenne standardy we Francji: od le big maca po ą ę bułkę przez bibułkę; później jest Paul, który mini cooperem przemierza Amerykę, żeby zrobić promocję bostońskiej herbaty w kraju, który nienawidzi bostońskiej herbaty i wreszcie jest Paul, którego dziewczyna zupełnie przypadkowo ma mordercze zapędy, a on musi w tym samym czasie pobawić się w wedding plannera, zachować głowę głowy państwa na właściwym miejscu i przy tym jeszcze dobrze się najeść. I nie mieć za dużo Francji między nogami.

Comments

  1. Tilianara

    Tak już mamy – my – food bloggerki – choćby na koniec świata po foremkę, choćby przez pustynię po przyprawę, choćby przez ocena po ingrediencje :) A jaka potem frajda gdy pichcimy z wykorzystaniem tych składników :)

  2. vinka

    Asiu, jeżeli chcesz to zdjęcie mogę Ci przesłać bo jest mojego autorstwa. U mnie Wieża też wisi na ścianie, przy kluczach, teraz szukam koszulki i będę ją malować ^^ a sprzedam Ci informacje że są zestawy herbaty Liptona z Kubkiem z Wieżą albo Statuą :D:D

  3. Anucha

    Fajne te foremki no i jeszcze ile wspomnień z nimi związanych.Fantastyczne:)
    Moja córka też była, ponad miesiąc temu, w Paryżu. Podobnie, jak Ty Asiu, jest nim obłędnie zachwycona. Gdy wróciła, trochę to trwało zanim zaczęła żyć naszym polskim życiem. Chodziła bez przerwy zadumana , musiałam zwracać się do niej po kilka razy, taka była otumaniona. Ciągle powtarza, że musi tam jeszcze pojechać:)
    Wspaniale się Ciebie czyta, chętnie tu zaglądam:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

  4. Ewam

    hmm,ja tez znam kilka,moze kilkanascie osob,otumanionych tym cudnym zakatkiem,ja nie jestem otumaniona (jeszcze)bo tam jeszcze nie bylam,ale jestem otumaniona bo nawet nie wpadlabym na pomysl ,ze mozna kupic taaaaakie foremki.Swietna zabawa,piekna opowiesc i smaczne(napewno)ciasteczka Kuchareczko,

  5. Wiosanna

    A ja zawsze tchórzę przed takimi pamiątkami co są droższe niżbym chciała. Chociaż powoli staram się nad tym pracować, bo potem strasznie fajnie popatrzeć na taką pamiątkę

  6. Gula

    Kolejny dowód na to, że ogromne znaczenie ma wygląd jedzenia (oczywiście zapach i smak także:) ) Piękne ciastka, pomysł super:) Nie ma to jak sprawić przyjemność bliskim:) Swoją drogą może foremki w kształcie wawelu:D No ale to już marzenia;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *