Ciasteczka znowu dla kogoś. Dla M. Po powrocie ze Stanów, przed wyjazdem do Francji. Obowiązkowo z kokardkami: jedną niebieską, drugą czerwoną. Najprostsze, kruche i słodkie.
Kruche waniliowe eiffele i statuy
(przepis nieco zmieniony z Puchatka, który zaprasza na ciasteczka)
Składniki:
- ok. pół kostki miękkiego masła
- jajko
- kilka kropelek esencji waniliowej – jeśli nie masz, nie musisz dodawać
- pół szklanki cukru lub mniej
- półtorej szklanki mąki
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
Przygotowanie:
Comments
Łaaa! Super post! Też kocham Francję, Paryż w szczególności, jak byłam to czemu oj czemu nie wpadłam na pomysł kupienia takiej foremki? trzeba nadrobić!
Merde też czytałam :) jedną część, poluję na resztę :)
pozdrawiam!
Jak Ty cudnie piszesz, nie mogę się Ciebie naczytać Asiu!:))
Cudna ta foremka, też bym pewnie kupiła. Nawet jesli kosztowałaby dużo :)
Bo jak coś mieć z ukochanego miasta to naprawdę można za to sporo zapłacić,ale mieć trzeba.
Tak jak Ty kochasz Francję,ja kocham Włochy. Ty Paryż ja Rzym :)
A ciacha piękne! Szkoda,że nie pomyślałam, by kupic foremkę w kształcie Coloseo;) Nawet nie szukałam, może następnym razem..kiedyś..;)
Cudne foremk, niby to tylko zwykłe kruche ciasteczka, a jaką kształt robi różnicę. Ja ciągle odkładam wyjazd do Paryża, jeżdżę sobie w inne miejsca, gdzie mnie jeszcze przynajmniej nie było, ale jak czytam takie wpisy jak Twój, to mam ochotę natychmiast się pakować.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
To na górze to byłam ja ale mi się za szybko wysłało..
Cudne to zdjęcie z trzema wieżami, cudne Kuchareczko! Foremka też urocza i wcale ale to wcale nie dziwi mnie foremkowe szaleństwo, jakbym w Rzymie dorwała foremkę w kształcie Colloseum to też bym się nie zastanawiała (bo ja to Włochy kocham :))..
A kruche ciasteczka – wiadomo, dobre zawsze i wszędzie :)
Pozdrowień moc :)
Ja w Paryżu byłam przez jeden dzień. Z wycieczką. Nie było więc absolutnie mowy o jakimkolwiek zwiedzaniu – w moim tego słowa rozumieniu. Nie było zacisznych zakątków i fascynujących sklepów. Ale wrócę tam. Na pewno wrócę. I może wydam chore sumy na świetne foremki? ;))
Pozdrawiam gorąco, Asiu!
Foremka w kształcie colloseum – tez mam! ;) majanko, o Twojej miłości do Włoszech wiem i bardzo się nią fascynuję, bo jak potrzebuję przepis na dobre włoskie danie, to pierwsze co robię,t o lecę do ciebie :)
Monia – a o twojej miłości się dowiaduję :) Strasznie fajnie jest mieć takie miejsce, do którego chce się wracać i czerpać tak przeogromną przyjemność z tego tylko, że się tam po prostu jest, prawda?
Oliwko – oj wróć, wróć. Paryż jest tego wart jak nie wiem co!
Vinko – a ja kocham tą twoja eiffelę w miniaturce! I an zegarku taka mam, i na kolczykach, i na ścianie, i na drzwiach tez wisi. Wszędzie! :)
karolinko, pakuj i jedz. To jest niezwykle miejsce, zupełnie inne od wszystkich, Mówi się, że paryż, tak jak londyn, można kochac albo nienawidzieć – nic pomiędzy. Ja jestem zakochana bez pamięci.
Kuchareczko, to był najfajniejszy prezent świata! Kraj Loary, gdzie teraz jestem nie ma jakichś magicznych foremek, ale ja cały czas nie mogę zapomnieć tych wież Eiffle’a. Filip jest zauroczony Paryżem, a Marta kocha Nowy Jork i tak w trójkę zjedliśmy te ciastka!:)
Och! Ujęło mnie :)
Asiu, śliczne te ciasteczka! Nie dziwię się, że się uparłaś i kupiłaś foremkę :)