Ale w ogóle Włóczykij – co za śmieszna nazwa. Włóczy kijem po świecie?
Składniki:
- 200 g masła, w temperaturze pokojowej i posiekanego
- 2 łyżeczki startej skórki limonki
- 1/3 szklanki cukru pudru (75 g)
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki zmielonego imbiru
- 2 łyżeczki soku z limonki
- 2 łyżki maku
- 1 i 3/4 szklanki mąki (260 g)
- do dekoracji: orzechy, czekolada ciemna i biała
[Listonic]
Przygotowanie:

Comments
Oooo, fanklub Muminków się zawiązuje….!!! Ja tez je bardzo lubię:) A co powiecie na Filifionkę??? Foremka włóczykijowa świetna – pomysł na szalik również:) Dobrego czasu w D. i L.- niech pogoda Cie sprzyja i cały czas będzie sympatyczny:)
Świetny opis i cudne ciasteczka :)
Mnie także muminki nudziły, a ciasteczka wyglądają bardzo fajnie i smakują na pewno też.
:) w Katowicach możesz spotkać jedną Małą Mi ;) też wredna dość… ;p
Nie za bardzo lubiłam Muminki… a pan W mnie smucił… wydawał mi się taki nieszczęśliwy… a tu takie nowe spojrzenie ;D
Miłej podróży :)
mala mi – a ja bylam przedwczoraj w katowicach!
jul – a ja kurcze babka w ogóle nie pamiętam… :(
ewelajna – dziękuję! :) Mam nadzieję, że będzie słonecznie. Hej, filifionki tez nie amietam… Chyba za bardzo skupiałam się na wyczekiwaniu włoczykija… ;)
ja tam najbardziej bobka lubiłam ;P a co do tego włóczykija to chętnie bym go zjadła :)
Najlepsze są glany Włóczykija! ;D
Swoją drogą, zazdroszczę strasznie, bo ja bym się dała pokroić, żeby jeszcze raz w tym roku lecieć do Anglii! I Harrods!… ;)
Oj jak smakowicie u Ciebie.
Na Candy zapraszam Cie z przyjemnością.
Zasady sa proste:
Wpis pod postem z Candy
i podlinkowana informacja na Twoim blogu wraz ze zdjęciem.Pozdrówka-zapraszam-aga
aga – to juz chyba zrobie w anglii, bo zaraz wylatuje na samolot :)
maniu – glany i plaszcz!
Lubiłam Małą Mi, bo była wredna. Kiedys uwielbiałam Włczykija, ale mi przeszlo, bo z czasem stwierdziłam, ze to niemily egoista. Lubię Bukę, bo jest smutna, groźna i tajemnicza. I lubie Filifionkę, za jej ciągłe poczucie katasfrofy i wielka kruchość.
„Lato muminków” jest najmniej filozoficzne, prawie bez drugiego dna. Za to taki „Tatus Muminka i morze” to niesamowicie filozoficzna powiesc o docieraniu do siebie, o wewnętrznych podróżach i nostalgii. Uwielbiam.
A podróży zazdroszczę!