Ciasteczka na zbyt trudne wyrazy


Brakczas.


Sesjo, idź sobie! Ciągnąc za nonsensopedią, sesja znana jest z dużego stopnia niespodziewalności, stąd wziął się znany powszechnie zwrot grzecznościowy „W tym roku sesja znów zaskoczyła studentów”. A więc rzucony na głęboka wodę panie studencie, radź sobie sam. A tu bida z nędzą, nie chce się. Dziwne rzeczy się dzieją. Studenci stają się hiperaktywni w swoim optymizmie. Kluby przeżywają oblężenie, bo studenci chcą się w swoim nieszczęściu jednoczyć. 
Chcesz zobaczyć czysty studencki pokój – jedyna okazja.. Jest czyściutko, milutko, kartki ładnie opisane i leżą w kupkach. O matko boska, jak bardzo się nie chce. Odkryłam cud pasjansa. Łapię się na syndrom pełnej (zacznę o piętnastej, zacznę o szesnastej, zacznę o równo wpół do) i syndrom dnia następnego (dziś już nic nie zrobię, jutro wstanę o szóstej i zacznę czytać). 


Mam nieodparte wrażenie, że student jest w stanie nauczyć się wszystkiego. Największą głupotę przyswoi. Kazaliby się mi nauczyć książki telefonicznej – zapytałabym tylko czy województwo małopolskie, czy świętokrzyskie. Mam sobie wbić do głowy jakieś totalnie odjechane nazwy bóg wie czego. Wracam mentalnością do liceum i zaczynam zastanawiać się po co mam to wiedzieć na egzaminie, skoro w życiu mi się to nigdy więcej nie przyda (a jakby się przypadkiem jednak miało przydać, to jestem pewna, że zrobię wszystko, żeby jednak nie). Moim nowym ulubionym słówkiem zostało: fosfoltydyloinozytole (zabawa na dwie minuty: spróbujcie wymówić). Zaczynam lubić wszystkie słowa, w których jest kilkanaście i więcej literek. Takie hobby. O, a na drugim biegunie jest opinia publiczna i cytaty z notatek: 
  • „Ross Perot miał poparcie 10% Amerykanów, ponieważ Bush nie miał interesującego programu, a Clinton był kandydatem dla niezrównoważonych psychicznie wyborców”. 
  • „W debatach telewizyjnych obowiązuje zasada Każdy mówi o czym innym jak w życiu rodzinnym„.
  • i bonus jeszcze z innych: „Słuchanie wypowiedzi w nieznanym języku aktywuje obie półkule lub nawet bardziej prawą, gdyż jest odbierane jako muzyka (niemiecki – muzyka piły motorowej)”.
  • „W 1988 roku wykryto istnienie receptorów kannabinoidowych – u człowieka występują w wieeelu miejscach, ale nie ma ich w pniu mózgu i pniu mózgu”.
(chwilowo nie mogę znaleźć więcej, bo za dużo papierów lata mi dookoła. Ale w miarę sesji na pewno znajdą się i inne kwiatki, którymi, jeżeli będziecie chcieli, nie omieszkam się podzielić)
(no tak, z postępem idąc, cytaty tez możecie sobie zamienić na listę zakupów)


Ciasteczka w środku ze złotym przesłaniem życiowym wykładowców – jak znalazł. Cytaty są autentykami z wykładów. A same ciasteczka są małe, kruche i niesamowicie pyszne. I pachną różnymi rzeczami, ale te zapachy się nie mieszają. Przed przełamaniem ciasteczko pachnie cynamonem – bo na wierzchu jest posypane różowym cukrem pudrem z cynamonem właśnie. Jak już się przełamie, zaczyna pachnieć prawdziwą wanilią. A jak pachnie prawdziwą wanilią, to zupełnie inaczej niż cukrem wanilinowym. Lubię jak tak jest.


Ciasteczka sesjowe do podniesienia na duchu 
albo
Ciasteczka na trudne wyrazy


Składniki na ok. 30 sztuk:

  • 17,5 dag mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 12 dag świeżego masła
  • 8 dag cukru
  • 1 jajko
  • ziarenka wydłubane z jednej laski wanilii
  • 2 łyżki cukru pudru zmieszane z 1 łyżką cynamonu
Przygotowanie:
  1. Przesiej mąkę do miski, dodaj proszek do pieczenia i sól.

  2. W innej misce utrzyj masło z cukrem na puszysty krem, dodaj jajko i imbir, wydłub ziarenka z laski wanilii, dodaj i nadal ucieraj. Stopniowo dosypuj mąkę i ucieraj, aż powstanie gładkie ciasto. Od momentu dodawania mąki radzę odstawić mikser i wyrabiać ciasto ręcznie: jest, po pierwsze, dużo wygodniej niż mikserem, po drugie od razu czujemy, czy trzeba oddać więcej mąki, gdy ciasto jest zbyt lepiące. Powinna powstać mięciutka, gładka kula. Owiń ją w folię spożywczą i wstaw do lodówki na 10 minut.

  3. Nagrzej piekarnik do 180 stopni C i wyłóż dwie blachy papierem do pieczenia. Rozwałkuj ciasto na lekko oprószonej mąką stolnicy. Placek powinien mieć ok. 3 mm, a więc nie być za gruby. Z ciasta powycinaj szklanką kółka. Na środku każdego układaj złożony wsad ideowy, zlepiaj brzegi ciasta i zawiń brzegi ku sobie.

  4. Gotowe ciasteczka piecz w rozgrzanym piekarniku przez 10-12 minut. Powinny się lekko zrumienić. Zostaw na kilka minut do ostygnięcia na blasze, zdejmij ostrożnie i przełóż na talerz. Posyp cukrem wymieszanym z cynamonem. Ciasteczka nie straca świeżości przez tydzień, jeśli zamkniemy je w szczelnym pudełku: najlepiej metalowej puszcze lub szklanym słoju.



(a za 3/4 cytatów pozdrawiamy pana Flisa, którego przerywniki na wykładach były przez cały semestr skrupulatnie spisywane, co by je zachować na wieki wieków amen. Ostatnio złapałam siebie i ludzi dookoła na tym, że na jego wykładzie pierwszą rzeczą, jaką robimy, jest wyciągnięcie drugiej kartki na zapisywanie co śmieszniejszych tekstów)





Comments

  1. Kuchareczka

    just, jak tylko skończę sesję, jestem wolna – i możemy się umawiać! :)
    monia – ach, dziękuję! :) Oj oj, nie mam ci mądrości do dania, bo wszystkie zjadłam. Żarłok :D
    Lo – nie jedyna, ale jedna z najważniejszych ;)
    abbra, ogromnie dziękuję za kciuki!
    Ściskam Was ciepło babeczki wszystkie :)

  2. chantel

    oj też mi się zawsze chce śmiać, że w czasie sesji następuje nagła potrzeba sprzątania / dopada nas nerwica szczęki (ciągle się chodzi po coś do jedzenia, bo trzeba przeżuwać) / koniecznie trzeba iść po coś do sklepu / zacznie się za godzinę, bo przecież chwilka odpoczynku się należy…itp. itd. ;-)
    a ciastka fajny pomysł. Łączę się w sesyjnym cierpieniu i pozdrawiam

  3. Evitaa

    Oj tak. Trochę już czasu minęło, ale pamiętam ten wspaniały sesyjny czas, czas niepohamowanej kreatywności (również w kuchni), ukulturalniania się (koleżanki pierwszy raz poszły na operę w trakcie sesji!), malowania paznokci we wzorki, testowania nowych farb do włosów, robienia porządków w szafach w ramach wkuwania ;). To były czasy :D.
    Pyszne ciasteczka.

  4. Ag Pe

    Są urocze i pomysłowe. Ja w tym roku przeżywam pierwszy styczeń bez sesji – skończyłam studia pół roku temu. To dziwne uczucie. Zazdroszczę, podczas przygotowań do moich sesji w lodówce rządził Tiger lub Red Bull i zero jedzenia (kiedy się stresuję – nie jem).

  5. Smaczny Dom

    hihihihi:) nie wiem czy to wplyw studentow dookola, ale ja wlasnie tej nocy mialam sen, w ktorym mialam sesje i ja oblalam..zlalam sie zimnym potem z przerazenia….potem zdalam sobie sprawe, ze przeciez juz zdalam studia, jestem magistrem od 5 lat..ale jak juz sie tak uspokoilam to i tak pytalam siebie: to jest sen, prawda? Ja juz nie musze zdawac egzaminow? Prawda? Ja nie strace tego magistra, prawda?
    :)
    po 5 latach taki sen!!! To koszmar:):):)

    A co do mojej sesji..zdarzalo mi sie, ze lubialam zimowa sejse, bo jak sie zdalo wszystkie za 1 podejsciem..to sie mialo de facto caly luty wolny. Oczywiscie to byli wybrancy albo szczesciarze ( czasem w tej grupie bylam ja).. Moj kierunek nie zaczynal zajac podczas poprawek..widzac ile osob poprawia a ile idzie na zajecia:)

    ps. rogaliki…jejciu…ale mam ochote cos umiec..cos takiego..kruchego..smacznego…i slodkiego…jak wroce do domu (znow jestem sluzbowo uwieziona gdzies w Europie) zrobie cos podobnego…
    pss. Kuchareczko: swietny pomysl z tym wsadem:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *