A to z kolei zupa mojego dorastania. Obłędnie uwielbiałam wszystko, co kwaśne. W moim domu robiło się ogórkową z ziemniakami, a u moich dziadków z ryżem. Sztywny podział. Ja do tej pory wybieram ziemniaki, zresztą nie tylko w ogórkowej, ale też w żurku i w rosole (jeśli nie próbowaliście, to koniecznie!).
Kolejna kwestia – zabielana czy nie. Zabielana jest łagodniejsza, mam ochotę spróbować jeszcze wlać do niej kiedyś śmietanki kokosowej i zobaczyć, co wtedy z niej wyjdzie. Ma to sens: ogórki sa kwaśne, kokos słodki, powinno pasować, ale jednoczesnie kokos jest kokosowy, może średnio do tych ogórków?
Póki co zostaję przy klasycznej śmietanie. I ryżu. Które oczywiście pływają na dnie, ale tak wygląda rzeczywistość.
ZUPA OGÓRKOWA (ZABIELANA)
SKŁADNIKI na ok. 2 litry zupy:
- 2 łyżki masła
- 1 średnia czerwona cebula
- 1 ząbek czosnku mały lub średni
- 3 ugotowane średnie marchewki
- 1 mała ugotowana pietruszka
- 1 litr bulionu
- 500 ml wody
- 7 kiszonych ogórków
- woda spod tych ogórków
- 150 g śmietany kremówki
- drobno posiekany szczypiorek, około jednej łyżki
- ugotowany ryż
- sól, pieprz do smaku
Na maśle podsmaż drobno posiekaną cebulkę. Czosnek rozgnieć nożem i wrzuć w całości. Pokrój drobno marchewkę i pietruszkę, wrzuć do gara. Ogórki kiszone zetrzyj na tarce lub pokrój drobniuteńko, wrzuć, zamieszaj. Posmażaj przez chwilę, aż wszystko zacznie intensywnie pachnieć. Dolej bulion, kremówkę, wodę spod ogórków, wodę. Dopraw solą i pieprzem do smaku. Wrzuć szczypiorek i ryż. Zamieszaj, podgrzej.
Smacznego!
Za użyczenie rąk dzięki Marcie i Kasi :)