Przepis, z którego piekę faworki od zawsze. Pierwsze faworki, cztery lata temu, i każde kolejne. Chrust nie jest trudny do wykonania, jest jednak pracochłonny. Ale gdy już załapie się schemat wycinania i przewlekania ciasteczek przez oczko, zaczyna się czysta frajda.
Kilka wskazówek jak zrobić faworki idealne:
- mimo że ciasto nie zawiera drożdży, trzeba je dobrze wyrobić – dokładnie tak jak ciasto drożdżowe – a w razie potrzeby pobić wałkiem lub porzucać o blat
- ciasto przed rozwałkowywaniem ma być gładkie i elastyczne
- jeśli ciasto jest zbyt luźne lub zbyt zbite, można dolać odrobinę stopionego masła – pomoże zebrać ciasto do kupy
- ciasto trzeba rozwałkować naprawdę cienko – dzięki temu gotowe faworki są kruche i delikatne
- kruchość zapewniają również żółtka, nie zamieniajcie ich na całe jajka!
- dodany alkohol zapewnia lekkość, za to nie zostawia alkoholowego posmaku ani zapachu – można go pominąć, jeśli bardzo nie chcecie go w składzie (np. dla małych dzieci), ale w wersji dla dorosłych dodawajcie
FAWORKI (CHRUST)
Składniki na całą masę faworków, ok. 50-70
- 500 g mąki tortowej
- 2 łyżki cukru pudru
- 4-5 łyżek śmietany 18%
- duża łyżka spirytusu
- 5 żółtek
- łyżka miękkiego masła w razie potrzeby (mi była potrzebna duża)
- cukier puder do posypania
- tłuszcz do smażenia (u mnie litr oleju rzepakowego, może być też ryżowy lub słonecznikowy)
Na stolnicę sypiemy przez sito prawie całą mąkę i formujemy dołek. Wrzucamy cukier, śmietanę, spirytus i lekko wyrabiamy ciasto, następnie dodajemy żółtka i jeszcze chwilę wygniatamy. Gdy ciasto będzie zbyt ścisłe, dodajemy masło, a gdy nie będzie chciało się skleić w jedną kulę – łyżkę wody, w razie potrzeby więcej. Ciasto powinno mieć konsystencję jak na kluski. Teraz wyrabiamy dość długo, aż składniki dokładnie się połączą. Kładziemy ciasto na posypaną mąką stolnicę i wybijamy wałkiem, aż zrobi się gładkie. Gotowe przykrywamy ściereczką, żeby nie obeschło i, odrywając małe kawałki, wałkujemy je tak cienko, jak tylko potrafimy.
Nożem lub radełkiem kroimy paski o szerokości ok. 3 cm, długości takiej, jakiej chcemy. Środek paska przecinamy na długość ok. 3 – 4 cm i przewijamy jeden koniec przez ten właśnie otwór.
Po przygotowaniu wszystkich faworków, rozgrzewamy tłuszcz (najlepiej powoli, żeby go nie podgrzać za bardzo) i robimy próbę temperatury: wrzucamy kawałek ciasta i jeśli zaczyna skwierczeć, a po chwili wypływa na powierzchnię to znak, że temperatura jest idealna. Wrzucamy po kilka faworków, smażymy z jednej strony na złoty kolor, następnie odwracamy na drugą stronę.
Gotowe ciasteczka wyjmujemy cedzakową łyżką na kilka warstw ręcznika papierowego do odsączenia i ostygnięcia. Na koniec posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!
Comments
I za to lubię Twojego bloga: za przepisy zawsze na czasie:) A swoją drogą, cudowne masz szczypce do tych faworków:)
P.S. W moim domu od zawsze na faworki mówi się „chrust”;)