Ślimak, zebra, szachownica. Ciasteczka pozytywnie wykręcone

Bycie chorym to taki superwydłużony długi weekend. To tak, jakby się miało pozwolenie na nicnierobienie. Mało, że przyzwolenie, rozkaz niemal, och, jakże miły: leżeć w łóżku, wygrzewać się, pić herbatę, czytać książkę i dużo spać. To lepsze niż wakacje! I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nadmierna skłonność do wiercipięstwa, która po dwóch dniach wypycha mnie z łóżka i każe się od niego trzymać jak najdalej. Jak to można odkryć na przykład, że spanie potrafi być męczące. To naprawdę fajne zrobić sobie kilka dni offu i outu od wszystkiego, ale ileż można. Nie potrafię wytrzymać za długo pod kocem w strategicznym położeniu między kubkiem herbaty, telefonem i startą rzeczy, które a nuż by mi się mogły przydać, ale jakoś nigdy się nie przydają. Taki emergency kit na wypadek nudy. Wiem, nie przeczytam 4 książek naraz, ale są w pogotowiu, „jakby co”. Na wypadek, gdybym naraz miała nowe marzenie, żeby akurat czwartą z lewej z trzeciej półki od góry sobie poprzeglądać (i zaraz odłożyć, no a jak inaczej…). Jest wieża lekarstw, z których biorę tylko jedno, ale wszystkie inne kolorowe pudełeczka, listki, tubki i wsio, w co można upchać kolorowe piguły, muszą być w jednym miejscu. Zadziwiło mnie wczoraj, jak po odłożeniu Ibupromu Zatoki, na którym jak byk jest napisane, że przeciwbólowe, przeciwzapalne, że 24 tabletki powlekane, że podmiot odpowiedzialny US Pharmacia Sp. z o.o., to po tych wszystkich cudownościach, jak przestałam brać, głowa przestała boleć. Ba, brzuch przestał boleć. Do tej pory sądziłam, że to antybiotyki podrażniają żołądek. Ibuprom bez problemu zmiótł konkurencję.
Nie wytrzymałam długo z dala od piekarnika. Na te ciasteczka miałam od dawna ochotę. Raz, że wyglądały mi na apetyczne, dwa, że fajnie się je robi. To lepsze niż zabawa plasteliną w przedszkolu (chociaż ja tam wolałam robić naszyjniki z makaronu dla mamy, która biedna musiała latać i kupować pięćset opakowań różnych makaronów, żeby każda kluska miała inny kształt). I nie pomyliłam się, ciasteczka wyszły pyszne i zabawne. A najlepsza była zabawa w jedzenie.

Dwukolorowe ślimaczki, szachownice i zebry

Składniki na ok. 80 sztuk:

  • 750 g mąki
  • 375 g masła
  • 200-250 g cukru pudru
  • 3 łyżki soku pomarańczowego
  • Szczypta soli
  • 2 łyżki mleka
  • 1,5 łyżki dobrego kakao
  • 1 łyżka cynamonu
  • 1 białko – do posmarowania ciasteczek – opcjonalnie (ja nie użyłam)


Przygotowanie:

Z mąki, masła, cukru, soku pomarańczowego i soli zagnieć ciasto i podziel je na dwie części. Do jednej dodaj kakao, mleko i cynamon i zagnieć ponownie. Kiedy obie porcje będą wyrobione, zawiń je w folię i włóż na 2 godziny do lodówki lub na pół godziny do zamrażalnika (ta opcja jest lepsza). Kiedy ciasto będzie dobrze schłodzone, wyjmij i przygotuj ciasteczka według poniższej instrukcji – w zależności od tego, jaki wzorek chcesz zrobić (dobrze jest miedzy wałek a ciasto włożyć kawałek folii spożywczej, zamrożone ciasto w ten sposób lepiej się wałkuje i nie przylepia do wałka):

Zebra: rozwałkuj prostokątne placki z ciasta na grubość pasków, z których mają być złożone ciasteczka. U mnie to było pół centymetra. Ważne, żeby placki z ciasta jasnego i ciemnego były mniej więcej tej samej wielkości i kształtu. Następnie przykryj jeden placek drugim – obojętnie, który pójdzie na spód. Tak przygotowany prostokąt potnij w długie paski, których szerokość będzie taka, jak szerokość ciasteczek: 3-4 cm. Jeśli zostaną jakieś skrawki, odłóż je gdzieś na bok, jeśli będą duże, można z nich jeszcze powycinać jakieś ciasteczka. Kiedy masz już paski, ułóż je równo jeden na drugim, tworząc jakby podłużny „blok”, z którego będziesz odcinać pojedyncze ciasteczka. I w ten sposób każdy odcięty plasterek jest w paski, gotowy do układania na blasze i wstawiania do piekarnika.


Szachownica: Postępuj dokładnie tak, jak z przygotowaniem wzoru w zebrę, z tą jedną różnicą, że kiedy już masz podłużny blok w paski, pokrój go na paski wzdłuż – powiedzmy, 4, może 5 pasków (dopasuj ilość pasków tak, żeby były mniej więcej jednakowej szerokości). Teraz, mając już podłużne paski, dwa z nich obróć do góry nogami, tak, żeby po sklejenia wszystkich pasków znowu do kupy, wyszła szachownica. Na przykład, jeden pasek wygląda od dołu tak: jasne-ciemne-jasne-ciemne, to drugi, sąsiadujący z nim będzie od dołu w odwróconych kolorach: ciemne-jasne-ciemne-jasne, kolejne znowu zaczyna się od jasnego, i tak dalej.


Ślimaki: oba rodzaje ciasta rozwałkuj na prostokątne placki – jeden z nich nieco szerszy niż drugi. Węższy placek połóż na wierzch, mniej więcej na środek, tego, który jest nieco szerszy i zwijaj jak roladę. Sztuczka z węższym i szerszym polega na tym, że kiedy zrobimy oba takiej samej wielkości, na końcu zawijanki zostanie kawałek ciasta ze środka, z którym nie ma co zrobić i trzeba odcinać.

Uwaga! Przed odcinaniem kształtów, dobrze jest takie długie wałki, np. zawinięte na ślimaczki, schować na godzinę do zamrażalnika – po wyciągnięciu kroją się łatwo ostrym nożem i kształty nie rozchodza się na boki – ciasteczka nie będą ściśnięte, spłaszczone ani rozciągnięte. Tnij wałki na plasterki – gotowe ciasteczka. Nagrzej piekarnik do 190 stopni C, piecz króciutko, 10-12 minut. Ciasteczka nie mają się zrumienić, będą blade i takie mają być.

Lynn Barber – Była sobie dziewczyna
 Nie podobała mi się. Nie że jakoś źle napisana, bo przeczytałam całą na jedno posiedzenie (poczytanie), wciągnięta do granic mojej chorobowej możliwości. Ale nie polubiłam jej. Jest smutna. Pomimo całego fascynującego opisu życia i kolejnych życiowych przygód Lynn Barber (bo to ona napisała książkę – o sobie), to, jaki obraz wyłaniał się z opisów, dla mnie był pusty. Pozbawiony humoru, którego bardzo mi brakowało. Ja wiem, że to nie jest moje życie, moja książka i mój styl pisania – ale to w końcu ja ją czytam, tak? No właśnie, to nie jest moja książka. Nie moja autorka. I jeden z nielicznych przypadków (do tej pory naliczyłam takich dwa), kiedy, dla mnie, film na podstawie książki jest dużo lepszy od papierowego oryginału.

Comments

  1. basia

    Asiu odpoczywaj i wracaj do zdrowia,zabawy w pieczenie pysznosci raczej temu nie przeszkodzą,a smakowite ciasteczka wypiekasz.Wyglądają fantastycznie!apropos-u nas tez epidemia więc Cie rozumiem..

  2. Paulina J.

    Zdrówka życzę! Fantastycznie, że ktoś jeszcze pamięta o makaronowych koralach – to była zabawa! Twoje ciasteczka wyglądają uroczo-tak dziecięco:) Książki „Była sobie dziewczyna” nie będę czytała, skoro mówisz, że smutna, za to chętnie zobaczę film. Pozdrawiam i kuruj się Moja Droga!

  3. Kuchareczka

    atga, co za pytanie, to sie rozumie samo rpzez się, że możesz ;)
    malwinko – prawda? tak! choroanie potrafi być wkurzające, mimo że teoretycznie nic nie robisz i się wylegujesz w łózku!
    basiu – w Polsce wirus się panoszy wszędzie, połowa ludzi chodzi zacharlanych.
    paulina -tak! jasne, że pamietam, a jakze. Co lepsze, moja mama je musiała nosić :D Co prawda tylko w domu, bo wątpię, żeby w nich wychodziła i paradowała obwieszona kluskami na szyi ;)
    mikimamo – dzięki! :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *