- 1/4 szklanki miodu
- 5 łyżek miękkiego masła
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 1 jajko
- 2 i 1/4 szklanki mąki
- 1 łyżeczka sody
- opakowanie przyprawy do piernika
- 1 łyżka cynamonu
- dodatkowo: 1 łyżeczka kakao – niekoniecznie (jeśli pierniczki mają mieć ciemniejszy kolor, ja nie dodawałam kakao)
Comments
mam wrażenie że przeniosłam sie w czasie i jakoś dziwnie się z tym czuję jak oglądam pierniczki na początku sierpnia kiedy słońce, plaża, lato w pełni :))
Pierniczki piekę zawsze na Boże Narodzenie.
masz rację- zawsze znikają z choinki w dziwnych okolicznościach a podejrzanych brak.
ślicznie Ci wyszły;)
No tak pierniczki świąteczne w sierpniu mogą zadziwić … więc do świąt nie mają szans przetrwać :)
Chętnie poczęstuję się kilkoma ;)
pigusku – bo wlasnie jestem w samym srodku przenoszenia starych przepisów z poprzedniego bloga tak, żeby wszystkie byly w jednym miejscu. Hehe, nie pomylily mis ie pory roku, tlyko uaktualniam :) :)
Malwinko – tak, ja tez je pieke na boze narodzenie :) :)
ivon – one nawet w święta ledwo co sa do świąt, bo wczensije znikaja cichaczem z choinki :)
pozdrawiam was cieplo!
pierniczki w sierpniu? co tam! wyglądają bosko i z chęcią skusiłabym się na kilka!
w sierpniu, wyjątkowo w tym roku :D
Piękne te ciasteczka :) Mogłabyś napisać jak je ozdabiałaś? Chciałabym zrobić je za niedługo na choinkę :))
Lukrem + niektóre złotymi cukrowymi perełkami, jadalnymi (do kupienia w sklepach spozywczych). Małym pędzelkiem – cienkim, żeby wyszly cienkie wzorki na niektórych piernikach, do reszty zwykły pedzel do ciasta.
A lukier: na dwa sposoby mozna robic:
I – do miseczki wsypujesz cukier puder, powolutku dodajesz po odrobince wody lub soku z cytryny i ciagle mieszasz – az uzyskasz konsystencję, którą będzie sie dalo malowac po piernikach, ale ktora nie będzie zbyt lejąca i nie będzie się zlewac z ciasteczek.
II – do ubitego białka dodajesz stopniowo cukru pudru dotąd, aż, jak wyzej, otrzymasz dobrą konsystencję :)
Kuchareczko, a te 5 łyżek masła, to mogłabyć tak mniej więcej na deka przetłumaczyć?…
Danka
hmm, tak ze 40 gramów? Mnie jest lepiej liczyć na łyżki – bierzesz łyżke taką, jak jesz zupę, nabierasz na nią masła tyle, żeby było w miarę płasko – i tak pięc razy :) Nie martw się, jeśli myslisz, że twoja łyżka jest za mała, za duza albo jakas niewymiarowa – ja mam każą łyżkę z jakiegoś kosmicznie róznego kompletu.