Na restaurację stojącą tuż przy krakowskich Błoniach wybierałam się od co najmniej pół roku. Jak sójka za morze. Zawsze był pretekst: ale spotkanie odwołane, ale nam nie po drodze, ale chodźmy do Mamma Mii. Aż do wczoraj. Szczerze mówiąc Focha 42 zakodowało mi się w głowie jako kolejne lansiarskie miejsce, gdzie kawa jest droższa od …