Tego lata przeprosiłam się z koktajlami. Nigdy za nimi specjalnie nie przepadałam. Wyjątkiem było dzieciństwo, kiedy uwielbiałam schłodzony koktajl truskawkowy mojej mamy, najprostszy: truskawki, mleko, cukier. A potem jakoś te dziecięce smaki mi się rozpłynęły i nadeszło niekwestionowane i niezmącone niczym panowanie jej wysokości Kawuni. Teraz znowu staram się wrócić do korzeni, wywalić z codziennego …