Fikcja

Ignacy Karpowicz – Ości

Do „Ości” miałam kilka podejść. Najpierw długo leżały nietknięte na półce, mimo że codziennie zerkałam na nie kątem oka. Kiedy wreszcie zdjęłam je z regału, wylądowały na nocnej szafce obok łóżka, żeby przeleżeć tam kolejne 3 miesiące. Raz nawet otwarłam i zaczęłam czytać, ale zaraz potem szybko zamknęłam, bo zupełnie nie pasowały mi do lekkiego …

Alice Munro – Przyjaciółka z młodości

Jeśli liczycie na negatywną recenzję, nie doczekacie się jej. Bo ja o Munro piszę bardzo nieobiektywnie, uwielbiająco i nadwyraz pozytywnie. Tak już mam.  Munro w pełni zasługuje na słowa zachwytu, które padają pod jej adresem. Jej pisanie jest, bo ja wiem, zwyczajne? I z tej zwyczajności kanadyjska pisarska potrafiła uczynić dzieło sztuki, dojść w powieściopisarstwie …

Marek Krajewski – W otchłani mroku

Gdy przychodzi jesień, chowam na dno szafy lekkie książki i targam na wierzch te o konkretnej, mocnej fabule: ciężkie, ambitne, takie, które męczą i tyrają człowiekiem. W myśl zasady: im większy czytelniczy hardcore, tym lepiej.  Mój wrzesień był miesiącem Krajewskiego. Męczyłam go i męczyłam: po 5, 10 stron dziennie. Nie wiem dlaczego tak wolno. Zazwyczaj …

Emily Bronte – Wichrowe wzgórza

I to jest właśnie ten minus pisania o klasyce: cokolwiek napiszesz, i tak inni już to napisali. A spróbuj się tylko nie zgodzić z głosem ogółu – literacką banicję i ściagnięcie na siebie klątwy 7 lat czytania badziewia masz w kieszeni.  W czym tkwi fenomen „Wichrowych wzgórz”? Bo tak: jest romans. Ale to samo jest …

Simon Mawer – Kobieta, która spadła z nieba

„Okupowana Francja, tajna misja i płomienny romans”. Brzmi jak tandetne love-story? I tu się zdziwicie jak bardzo ta książka jest zaprzeczeniem wywieranego pierwszego wrażenia. Simon Mawer stworzył pół-fikcyjną opowieść historyczną. Inspiracją do wydarzeń rozgrywających się w powieści były prawdziwe losy tajnych agentek wywiadu brytyjskiego. Pomiędzy rokiem 1941 a 1944 z nieba spadło 39 kobiet. 12 …

Janusz Mika – Limeryki zbrodni

Książka, która miała ną wstrząsnąć. Ba! Idźmy z rozmachem – miała wstrząsnąć (a nawet podobno już wstrząsnęła) całym Krakowem. Efekt? Sześciu fanów powieści na Facebooku. Czytałam ją miesiąc temu i najlepszym dowodem na to, że nie było warto jest to, że już nawet nie pamiętam, o czym była. Ale poczekajcie, spróbuję. Była zbrodnia, była zagadka …